seul
Jak aresztować prezydenta
Kryzys polityczny w Korei Południowej doprowadził do pogorszenia sytuacji gospodarczej
W Korei Południowej zaostrza się kryzys polityczny, który wybuchł po wprowadzeniu stanu wojennego przez prezydenta Yoon Suk-yeola na początku grudnia 2024 r. Trwał on zaledwie kilka godzin, ale Koreańczycy wciąż mierzą się z jego konsekwencjami.
Biuro Śledcze ds. Korupcji Wysokich Urzędników (Gongsucheo) bezskutecznie dąży do aresztowania zawieszonej w obowiązkach głowy państwa w ramach śledztwa w sprawie domniemanej zdrady stanu i nadużycia władzy. Choć Yoon został pozbawiony uprawnień prezydenckich – parlamentarzyści zagłosowali za jego impeachmentem – nadal przysługuje mu prawo do ochrony. Służby, które go zabezpieczają, odegrały główną rolę w zablokowaniu piątkowej próby aresztowania, uniemożliwiając wjazd do jego rezydencji w Seulu. Sam Yoon potępił nakaz aresztowania jako „nielegalny i nieważny”, domagając się pociągnięcia do odpowiedzialności sędziego, który go wydał.
Teraz w wysiłki zmierzające do zatrzymania prezydenta ma się zaangażować także policja. „Jeśli funkcjonariusze ochrony Yoona ponownie zablokują działania organów śledczych, również zostaną zatrzymani” – poinformowało Gongsucheo. Na razie nie wiadomo, kiedy śledczy podejmą kolejną próbę zatrzymania prezydenta. Dalsze niepowodzenia mogą jednak doprowadzić do wzrostu niepokojów społecznych. W ostatnich tygodniach na ulicach trwały protesty zarówno zwolenników, jak i przeciwników impeachmentu. Sprawą zajmuje się także trybunał konstytucyjny, który do czerwca ma zdecydować, czy podtrzymać impeach ment, czy też przywrócić Yoona na stanowisko. Innym rozwiązaniem może być przeforsowanie przez rywali Yoona z Partii Demokratycznej nowych wyborów, które prawdopodobnie by wygrali.
Presja na szybkie rozwiązanie problemu jest duża, bo grudniowe wydarzenia wpłynęły na sytuację gospodarczą, w tym spadek wartości południowokoreańskiego wona w stosunku do dolara w pierwszych tygodniach kryzysu. Władze ostrzegają zaś, że z kraju uciekają zagraniczni inwestorzy. Od czasu ogłoszenia stanu wojennego sprzedali oni południowokoreańskie obligacje skarbowe za ponad 17 bln wonów (50 mld zł), sygnalizując utratę zaufania do stabilności kraju. To kolejny cios dla gospodarki, która w ubiegłym roku borykała się ze spowolnieniem wzrostu. Krajowa giełda na długo przed zawirowaniami politycznymi była jedną z najgorzej radzących sobie giełd na świecie. Jej indeks spadł w 2024 r. o ponad 7 proc. Południowokoreański won był zaś w minionym roku jedną z najsłabszych walut w Azji.
Rząd szacuje, że w 2025 r. PKB Korei Płd. wzrośnie o 1,8 proc. (w 2024 r. gospodarka urosła o 2,1 proc.). „Istnieje ryzyko, że na wzrost gospodarczy, rynki finansowe i portfele obywateli znacząco wpłynie zarówno niepewna sytuacja wewnętrzna, jak i zewnętrzna” – przekazał resort finansów. Ekonomiści twierdzą co prawda, że zagrożenia dla gospodarki mogą zniknąć do połowy roku. Kluczowym problemem pozostaje ich zdaniem presja zewnętrzna związana z objęciem władzy w Stanach Zjednoczonych przez Donalda Trumpa. – W przeszłości mieliśmy już dwa razy do czynienia z impeachmentem prezydenta i w obu przypadkach zawirowania polityczne ustąpiły w ciągu trzech do sześciu miesięcy – powiedziała na antenie CNBC Lee Soo-hyung, członkini Rady Polityki Pieniężnej Banku Korei.
Lee dodała, że podstawowym ryzykiem pozostaje możliwość nałożenia przez nową administrację wyższych ceł, które mogą uderzyć w uzależnioną od eksportu gospodarkę Korei Płd. Seul tymczasem po raz pierwszy od ponad dwóch dekad więcej towarów sprzedaje do USA niż do Chin. Tymczasem jeszcze przed wyborami w USA Trump nazwał Seul „maszynką do zarabiania pieniędzy” i zasugerował, że władze będą musiały płacić znacznie więcej za dalsze stacjonowanie wojsk amerykańskich w tym kraju. Podobne groźby Trump wysuwał już w czasie pierwszej kadencji, wskazując na możliwość wycofania wojsk amerykańskich z Półwyspu Koreańskiego i anulowania umowy o wolnym handlu.
– W ciągu ostatnich 20 lat nasza gospodarka była stabilna, jestem więc ostrożną optymistką co do dalszego rozwoju sytuacji – przekonywała Lee w programie CNBC. W podobnym tonie wypowiadał się amerykański sekretarz stanu Antony Blinken, który odwiedził Seul w poniedziałek w ramach ostatniej oficjalnej podróży po Azji. Amerykanin stwierdził, że Koreańczycy wykazali się dotychczas dużą odpornością na trwający kryzys. – USA mają pełne zaufanie do koreańskich instytucji i wspierają Koreańczyków, którzy walczą o ich utrzymanie – powiedział po rozmowie z ministrem spraw zagranicznych Cho Tae-yulem. ©℗
Karolina Wójcicka