wojna
Co robią rosyjskie drony nad Białorusią
Rośnie liczba incydentów z udziałem rosyjskich bezzałogowców nad terenem najwierniejszego sojusznika Kremla. Białoruskie wojsko zaczęło je zestrzeliwać
Szczątki szaheda 136 (w rosyjskiej nomenklaturze: gierań-2) na wystawie rosyjskich dronów w Narodowym Muzeum Historii Ukrainy podczas II Wojny Światowej w Kijowie
Latem nad Białorusią zaczęto obserwować rosyjską amunicję krążącą, wykorzystywaną zwykle do ataków na Ukrainę. Odnotowano już przypadki zestrzelenia rosyjskich dronów, na co dotychczas nie decydowały się państwa NATO. Eksperci nie są zgodni co do tego, skąd się biorą fale bezzałogowców nad sprzymierzonym z Kremlem państwem.
Ostatni taki przypadek miał miejsce w nocy z piątku na sobotę. Biełaruski hajun, opozycyjny serwis monitorujący ruchy wojsk na Białorusi, odnotował siedem dronów kamikaze i jeden zwiadowczy, które weszły w białoruską przestrzeń powietrzną. W tym czasie Rosjanie przeprowadzali atak na cele ukraińskie. Niektóre drony wykorzystały białoruskie niebo do tego, by skrócić sobie drogę do Ukrainy – jeden wleciał nad Białoruś znad ukraińskiego obwodu czernihowskiego, by zawrócić i polecieć w stronę Kijowa. Ale inny z szahedów dostrzeżono 70 km od granicy z Litwą. Co się z nim dalej stało, nie wiadomo, ale musiał przelecieć nad Białorusią co najmniej 200 km. Kolejny przekroczył granicę z Łotwą i rozbił się pod Gaigalavą w gminie Rzeżyca. Łotysze znaleźli jego szczątki, które wczoraj pokazał publiczny kanał LTV. Łotewskie MSZ wręczyło notę protestacyjną rosyjskiemu chargé d’affaires w Rydze.