Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2024-08-27

bezpieczeństwo

Kurs(k) na zacieranie czerwonych linii

Bez efektów pozostają wysiłki Ukrainy, by wpłynąć na Joego Bidena w sprawie użycia amerykańskiej broni w głębi Rosji

– Zezwalamy Ukrainie na przeprowadzenie odwetowych ataków obronnych w terenie przygranicznym, to dotyczy także Kurska – deklarowała niedawno rzeczniczka Pentagonu Sabrina Singh. Wiadomo, że rosyjskie cele wojskowe w obwodzie kurskim, w tym mosty oraz magazyny amunicji i sprzętu, trafiane są dostarczonymi przez Stany Zjednoczone systemami artylerii rakietowej HIMARS. Zarazem dalej w głąb Rosji zielonego światła na ataki amerykańskimi pociskami na wyposażeniu Ukraińców nie ma, mimo nasilających się zabiegów Ukraińców, by Joe Biden zrewidował swoje stanowisko.

Ukraińcy robią, co mogą. W sierpniu na Kapitolu parlamentarzyści z Werchownej Rady lobbowali u kongresmenów, a dyplomaci znad Dniepru próbowali wpłynąć na proces decyzyjny Pentagonu i Białego Domu. Kilka dni temu doszło nawet do spotkania sympatyzujących z walką Ukrainy senatorów z obu partii z doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jakiem Sullivanem. Na nim ostrzegano, że stawką jest dziedzictwo odchodzącego z początkiem następnego roku z urzędu prezydenta Bidena. Do przełomu nie doszło.

Pozycja USA nie jest jednak wykuta w skale, administracja jest podzielona, część urzędników nie wyklucza zmiękczenia pozycji Białego Domu przed wyborami. Część jednak wysyła, jak donosił portal Politico, niepokojący komunikat – Amerykanie nie zezwolą na ataki dalej w Rosji, bo prędzej czy później konieczny będzie reset z Moskwą, a to może w nim przeszkodzić. Warto podkreślić, że linie podziału w tej sprawie nie przebiegają w Waszyngtonie wzdłuż linii partyjnych. Wśród zwolenników zniesienia ograniczeń nałożonych na Ukraińców znajdują się w Kongresie demokraci (np. kongresmen Jason Crow z Kolorado) oraz republikanie (np. Ken Calvert z Kalifornii).

Waszyngton tradycyjnie obawia się eskalacji konfliktu

W kontekście przełamania amerykańskiej obawy dotyczącej „czerwonych linii” odczytywana jest też trwająca operacja sił zbrojnych Ukrainy w obwodzie kurskim. − Cała naiwna koncepcja tak zwanych czerwonych linii wobec Rosji, która dominowała w ocenie wojny u niektórych naszych partnerów, rozsypała się w ostatnich dniach gdzieś w okolicach Sudży – mówił niedawno Wołodymyr Zełenski, odnosząc się do największego rosyjskiego miasta zdobytego przez Ukraińców. Patrząc na brak zmian w podejściu Waszyngtonu, na ten moment wydaje się to nieco życzeniowym myśleniem ze strony ukraińskiego prezydenta.

Sceptyczny wobec tego, czy przekonanie sojuszników do odważniejszej polityki jest głównym celem Ukraińców w obwodzie kurskim, jest John Deni, waszyngtoński analityk Atlantic Council, blisko współpracujący z wojskiem USA. – Atak w obwodzie kurskim pokazuje, jak śmiała jest Ukraina, to była niespodzianka operacyjna. Wątpię jednak, by głównym celem operacji było przekonanie Zachodu na polu pocisków i dalszych ataków. To byłoby zbyt ryzykowne na tym etapie konfliktu, z takimi stratami Ukrainy na wschodzie kraju – przekonuje w rozmowie z DGP.

Być może, jak spekuluje Politico, do zgody USA dojdzie stopniowo. Pierwsi z inicjatywą mogą wyjść Brytyjczycy, którzy prowadzą wewnętrzny przegląd dotyczący ewentualnego użycia dostarczonych Ukrainie ich pocisków w głębi Rosji. Pociski te zawierają amerykańskie komponenty, stąd każda decyzja Londynu w tej sprawie musi być konsultowana z Waszyngtonem. Jeśli Amerykanie się zgodzą na Storm Shadow, to nie jest wykluczone, że z czasem pójdą za ciosem i zgodę wyrażą też na poszerzenie zasięgu ataku przez wyprodukowane przez nich pociski. ©℗

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00