Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2024-08-27

OPINIA

Lista budżetowych pytań

Projekt budżetu zawsze jest wyczekiwany z ogromnym zainteresowaniem. W tym roku jest ono pewnie nawet większe niż zwykle. Są po temu poważne powody.

To pierwszy budżet, jaki przygotowuje rządząca od niespełna roku koalicja. Poprzedni plan finansów państwa też uchwalali rządzący dziś, ale w kształcie opracowanym jeszcze przez rząd Zjednoczonej Prawicy. Nie było więc mowy o realizacji własnych obietnic wyborczych. Można było jedynie mówić, że „nic, co dane, nie będzie odebrane”. Poprzedni budżet był uchwalony z pełną świadomością, że nie oznacza bynajmniej potrzebnego zacieśnienia w polityce fiskalnej, ale jej dalsze poluzowanie. Co było zgodne z logiką przedwyborczą, ale czy służyło długookresowej stabilności gospodarki, można się już zastanawiać.

Teraz premier, rząd, a przede wszystkim minister finansów biorą pełną odpowiedzialność za plan wpływów i wydatków państwa. Daje im to m.in. okazję, by naprawiać błędy poprzedników. Jak brak przejrzystości w budżecie. Poprzedniemu rządowi wytykano wypychanie poza ramy budżetu centralnego dużej części wydatków rządowych. To zaburza przejrzystość finansów, a także odbiera Sejmowi kontrolę nad sporą częścią państwowych wydatków.

Mowa przede wszystkim o funduszach zarządzanych przez Bank Gospodarstwa Krajowego, jak Fundusz Przeciwdziałania COVID-19 czy Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych.

W nowelizacji ustawy o finansach publicznych ustalono już, że część podmiotów będących poza budżetem zostanie objęta regułą wydatkową i że znane będą ich plany finansowe. Projekt pokaże działanie nowych zasad. A może minister i rząd zechcą pójść dalej w przejrzystości i po prostu będą się starać nie korzystać z funduszy, które wcześniej były krytykowane?

Kluczowa sprawa to podstawowe kategorie budżetowe: dochody, wydatki, deficyt. One będą wskazówką, czy i w jaki sposób minister i rząd chcą ograniczać ekspansywność polityki fiskalnej. Prognozy zostały przedstawione w opublikowanym wiosną Wieloletnim planie finansów państwa. Choć dotyczyły nie tyle budżetu centralnego, ile wyniku całego sektora instytucji rządowych i samorządowych. Szacunki sprzed kilku miesięcy mówiły, że tegoroczny deficyt wyniesie 5,1 proc. PKB (tyle samo, co w ubiegłym roku), a przyszłoroczny 4,4 proc. Co nie oznaczałoby radykalnego zacieśnienia w polityce budżetowej. Sygnalizowało raczej, że rząd i minister finansów liczą na to, że z wysokiego deficytu uda nam się „wyrosnąć” dzięki powiększaniu PKB.

Projekt budżetu to z jednej strony urealnienie prognoz. A z drugiej strony pokazanie, czy możliwe jest bardziej restrykcyjne nastawienie w polityce fiskalnej, czy wręcz przeciwnie.

Będzie to miało znaczenie z perspektywy finansowania deficytu. Już w tym roku potrzeby pożyczkowe na tle lat wcześniejszych są wysokie. A w kolejnym?

O ile wiosną mówiło się o tym, że będziemy objęci unijną procedurą nadmiernego deficytu, to teraz jest to już faktem. I po stronie rządu jest negocjowanie z Brukselą, jak długo zajmie nam ograniczanie deficytu, które będzie skutkować zdjęciem procedury, a przede wszystkim w jaki sposób zostanie to osiągnięte. Czy stronę unijną da się przekonać do „wyrastania” z deficytu? Ciekawe będzie przede wszystkim, czy projekt budżetu będzie już zakładał jakieś kroki, które mogłyby temu służyć, zwłaszcza po stronie dochodowej.

Bo w wydatkach minister finansów deklarował się jako dość szczodry. Przy koalicyjnym rządzie to nie dziwi. Czekamy na odpowiedź o skalę tej szczodrości. Innymi słowy – czy będą pieniądze na realizację wyborczych obietnic. Tu symbolem może być „kredyt na start”. W ostatnich miesiącach trwała dyskusja na temat jego sensowności – czy dopłaty do oprocentowania kredytów faktycznie służą zwiększeniu dostępności mieszkań, czy oznaczają tylko przerzucenie pieniędzy z budżetu do banku, a przede wszystkim do deweloperów. Ale ponieważ program będzie wymagał budżetowych pieniędzy, projekt pokaże, jak faktycznie rząd podchodzi do tego pomysłu, oraz do innych. Weźmy finanse samorządów. Jeszcze w ubiegłym tygodniu trwały negocjacje między rządem a stroną samorządową w sprawie projektu ustawy reformującej dochody JST. Ale przecież chodzi o sposób, w jaki pieniądze będą transferowane z budżetu centralnego do lokalnych. Znów: sama reforma nie ma jeszcze finalnego kształtu, a projekt już powinien ją uwzględniać. Nie chodzi tu przecież o drobne pieniądze.

To wszystko pytania o charakterze generalnym. Każdy odbiorca pieniędzy z budżetu (i dawca do niego) będzie miał szczegółowe – jak projekt AD2025 przełoży się na jego własną sytuację. ©℗

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00