Era pozera
Ci, którzy śmieją się z Natalii Janoszek, tak naprawdę śmieją się z samych siebie. Udawanie kogoś, kim się nie jest, coraz częściej uznajemy za drogę do sukcesu
Ciekawym sposobem na manifestację jest manifestacja pieniędzy bez pracy. To jest bardzo oblegany temat u mnie na kursach. (...) Najlepszą afirmacją jest: „ludzie płacą mi za to, że jestem” – mówi ze sceny Life Balance Congress Leilani Szajek. Wyraźnie powstrzymuje śmiech, tak jakby nie do końca wierzyła we własne słowa. Wystarczy wmawiać sobie coś, by stało się to w końcu prawdą? Niemożliwe! Ale licznie zgromadzona publiczność wierzy w to bez zastrzeżeń – inaczej nie zapłaciłaby za bilety kilkuset złotych (na przyszłoroczną edycję wydarzenia najtańsze kosztują 414 zł). Możliwe, że słowa Leili, czyli – jak głosi strona prelegentki – „metafizyka i prekursorki filozofii korzystającej z dobrodziejstw fizyki kwantowej”, zachęcą widzów do wykupienia któregoś z jej kursów, np. „Manifestacji Bez Limitów” za jedyne 1190 zł. Taki wydatek musi się opłacić co najmniej jednej stronie transakcji…
O istnieniu Leilani Szajek dowiedziałem się dzięki krótkiej rolce na YouTubie. Internauci nie szczędzą jej złośliwości i trudno oprzeć się pokusie, by się do nich przyłączyć. Tylko czy nie jest tak, że śmiejąc się z Leili, śmiejemy się z samych siebie?
Królowie frajerów
Wielu z nas ulega urokowi osób, które sprzedają mocno ubarwioną albo całkiem zmyśloną opowieść na swój temat. Fenomen life coachów (trenerów życia), którzy rzekomo odnaleźli receptę na szczęście i sukces, spuentował niedawno na Twitterze filozof i inwestor Nassim Nicholas Taleb: „Wielu oszustom udaje się zerwać z pracą od 9 do 17 dzięki opowiadaniu młodym frajerom, jak zerwać z pracą od 9 do 17. Frajerzy nie potrafią dostrzec tu błędnego koła”. Jednak tak lapidarne ujęcie problemu nie oddaje jego powagi i złożoności.