Artykuł
Dwie twarze jednego miasta
Mszczonów jest bardzo skuteczny w przyciąganiu inwestycji. Najpierw przyciągnął infrastrukturę do wypoczynku, a potem firmy utylizujące odpady, i to już nie wszystkim się podoba
Najpierw były mszczonowskie termy. W 2008 r. uroczyście otwarto kompleks pięciu basenów zachwalanych jako atrakcja turystyczna Mazowsza dla osób w każdym wieku. Do Suntago, kolejnego (zbudowanego za 150 mln euro) parku wodnego - ze szklanym dachem, z krytymi basenami, ze sztuczną falą, zjeżdżalniami i z saunami - pierwsi goście mogli wejść dwa lata temu. Z miejsca okrzyknięto go egzotyczną wizytówką gminy. Zaledwie dziewięć miesięcy później Mszczonów chwalił się już deepspotem - basenem do nurkowania, i to najgłębszym na świecie. I chociaż mszczonowski obiekt o głębokości 45,4 m po kilku miesiącach stracił rekord na rzecz podobnego basenu w Dubaju, gmina wciąż ma powody do dumy.
Teraz, jak mówią z przekąsem mieszkańcy Mszczonowa i sąsiadującej z nim gminy Radziejowice, powstaje kolejna atrakcja: zagłębie śmieciowe. - Tylko tym razem to raj dla firm, nie dla ludzi - dodają.
Śmieciowy armagedon
Trzeba przyznać, że jeśli chodzi o odpady, Mszczonów nie jest nowicjuszem. Zanim powstały termy, park wodny i deepspot, miasto było znane z produkcji wypalanego z gliny kruszywa budowlanego. Przedsiębiorstwo Kruszyw Lekkich „Keramzyt”, które powstało ponad pół wieku temu, chwali się, że od 1996 r. do rekultywacji wyrobisk poeksploatacyjnych wykorzystało 1,5 mln t popiołów z Elektrociepłowni Warszawskich. Ma też pozwolenie na zagospodarowanie zanieczyszczonej gleby zawierającej substancje ropopochodne, a także żużle i pyły z kotłów.