Artykuł
Biedniejemy
Postępujący kryzys dotyka także obywateli bogatej Europy. Bieda znaczy tu wprawdzie co innego niż w najuboższych krajach Afryki czy Azji, ale i tak jest coraz dotkliwsza
Putinflacja – ten termin stał się sposobem wytłumaczenia galopującego wzrostu cen w całej Europie. Drożeje wszystko i bardzo. Energia – nawet o ponad 100 proc.
Dane z rynków to jedno. Czym innym jest poczucie zubożenia w społeczeństwach. Tylko w Polsce, według badań CBOS za październik 2022 r., 86 proc. ankietowanych stwierdziło, iż odczuło skutki wzrostu cen „w dużym” (48 proc.) bądź „bardzo dużym” (38 proc.) stopniu. Według danych z „Raportu o biedzie 2022” (to publikacja przygotowana przez organizatora Szlachetnej Paczki) w 2021 r. poniżej granicy skrajnego ubóstwa żyło w Polsce 1,6 mln osób, w tym 333 tys. dzieci i 246 tys. seniorów. A od zeszłego roku skala problemu prawdopodobnie się zwiększyła, bo w 2022 r. borykamy się z nowymi problemami.
Po europejsku
Budżety państw notują coraz większe dziury, a nakłady na wsparcie socjalne obywateli rosną. Kiedy przed kilkoma tygodniami pojawiła się informacja, że rząd Finlandii rusza z programem, którego celem jest zmniejszenie liczby osób zagrożonych ubóstwem lub marginalizacją o 100 tys., wydawało się, że to zaskakująco dużo. Analiza statystyk za 2021 r. wykazała jednak, że zagrożonych tymi problemami jest aż 14 proc. 5,5-mln. społeczeństwa, które z zewnątrz wydaje się bogate i równościowe.
Europejski Urząd Statystyczny opublikował właśnie dane o osobach zagrożonych ubóstwem w poszczególnych państwach Unii Europejskiej. Według nich prawie 95,5 mln, czyli prawie 22 proc. obywateli UE, było w 2021 r. zagrożonych ryzykiem ubóstwa bądź wykluczenia społecznego. A to tylko w gospodarstwach domowych, w których nie wychowują się dzieci. Dla tych z dziećmi wskaźnik sięga 22,5 proc. Były to dane jeszcze za ubiegły rok. Ceny wówczas, owszem, rosły, ale nieporównywalnie do tego, co dzieje się teraz.