Orzeczenie
Wyrok SN z dnia 4 sierpnia 1999 r. sygn. I PKN 126/99
1. Pracownik nie narusza w sposób ciężki podstawowych obowiązków pracowniczych, jeżeli po jego stronie występują okoliczności usprawiedliwiające nieobecność w pracy, a dopuszcza się on jedynie uchybień w formalnym usprawiedliwieniu tej nieobecności.
2. Zmiana ustaleń faktycznych sądu pierwszej instancji, dokonana przez sąd drugiej instancji w wyniku odmiennej oceny dowodów, których sąd ten nie przeprowadził bezpośrednio, jest możliwa, ale wymaga przeprowadzenia nowej oceny całokształtu materiału dowodowego sprawy, według reguł z art. 233 § 1 KPC i wyjaśnienia dlaczego ocena dowodów przez sąd pierwszej instancji była nieprawidłowa. Jest to szczególnie istotne przy odmiennej ocenie osobowych środków dowodowych.
Przewodniczący: SSN Teresa Flemming-Kulesza
Sędziowie: SN Józef Iwulski (sprawozdawca), SA Katarzyna Gonera.
Sąd Najwyższy, po rozpoznaniu w dniu 4 sierpnia 1999 r. sprawy z powództwa Jarosława K. przeciwko Morskiej Straży Pożarniczo-Ratowniczej Sp. z o.o. w G. o przywrócenie do pracy, na skutek kasacji strony pozwanej od wyroku Sądu Wojewódzkiego-Sądu Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Gdańsku z dnia 4 listopada 1998 r. [...]
uchylił zaskarżony wyrok i przekazał sprawę Sądowi Okręgowemu-Sądowi Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Gdańsku do ponownego rozpoznania oraz orzeczenia o kosztach postępowania kasacyjnego.
Uzasadnienie
Wyrokiem z dnia 8 maja 1998 r. [...] Sąd Rejonowy-Sąd Pracy w Gdańsku oddalił powództwo Jarosława K. przeciwko Morskiej Straży Pożarniczo-Ratowniczej Spółce z o.o. w G. o przywrócenie do pracy. Sąd ustalił, że powód był zatrudniony na stanowisku dowódcy działu pożarniczego. Z racji pełnionej funkcji, zgodnie z regulaminem służby statków pożarniczo-ratowniczych, był odpowiedzialny za działalność merytoryczną statku pożarniczego i powinien dbać, aby statek posiadał zawsze pełną obsadę i wyposażenie, a załoga przestrzegała regulaminów służbowych oraz zasad bezpieczeństwa i higieny pracy. W przypadku akcji ratowniczo-gaśniczej jego obowiązkiem było kierowanie akcją kontrolowanie wykonywania zadań przez podwładnych, utrzymywanie ciągłej łączności i informowanie punktu alarmowo-dyspozycyjnego o sytuacji i podjętych decyzjach oraz zamierzonych działaniach, a także przebywanie na głównym stanowisku dowodzenia statkiem. W dniach 29 września -3 października 1997 r. żona powoda przebywała w szpitalu w związku z narodzinami ich trzeciego dziecka. W tym czasie powód opiekował się dwójką starszych dzieci w wieku 4 i 8 lat, w związku z czym nie stawiał się do pracy. Jednocześnie o narodzinach dziecka i konieczności opieki nad pozostałą dwójką dzieci oraz planowaną w związku z tym nieobecnością w dniu 29 września 1997 r. poinformował jedynie kierownika statku, nie przedstawiając do kadr Spółki stosownego zaświadczenia. Nie złożył również wniosku o udzieleniu urlopu okolicznościowego. W dniu 3 października 1997 r. przekazał przez swojego sąsiada zaświadczenie o urodzeniu się dziecka i związanym z tym pobytem żony w szpitalu, które jednak do kadr Spółki nie dotarło. W dniu wypłaty, tj. 10 października 1997 r. powód zorientował się, że potrącono mu wynagrodzenie za okres nieobecności w dniach od 29 września do 3 października 1997 r. W dniu 16 października 1997 r. powód złożył wniosek o udzielenie mu urlopu okolicznościowego. Okres nieobecności powoda w dniach od 29 września do 3 października 1997 r. potraktowano jako taki urlop. W dniu 4 listopada 1997 r. powód pełnił służbę w charakterze dowódcy działu pożarniczego. Po przybyciu na statek o godzinie 7 rano, powód uzgodnił z kierownikiem, że około południa opuści statek na około 1,5 godziny. Czas ten był mu potrzebny, aby zawieźć żonę i dziecko do lekarza. O godzinie 11 powód zszedł ze statku, nie przekazując obowiązków dowódcy działu pożarniczego innemu członkowi załogi. Około godziny 13 dyspozytor otrzymał od powoda, który telefonował z miasta, informację, że załatwia jakąś sprawę i przyjedzie na wybrzeże b., gdzie wejdzie na statek. W tym czasie po wprowadzeniu statku do portu od godziny 13 statek stał zacumowany. Około godziny 16 powód po raz kolejny telefonował z miasta i pytał się, gdzie znajduje się statek. Po otrzymaniu informacji, że płynie do Portu P., oświadczył, że się tam udaje. Statek stał na nabrzeżu do godziny 18. Około godziny 19 dyspozytor odebrał kolejny telefon od powoda, który dzwonił tym razem z bramy przy pirsie paliwowym. Około godziny 19statek wrócił z kolejnej akcji i wówczas powód wrócił do pracy.
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right