Artykuł
opinia
Putin wykorzysta zamach do własnych celów
Po piątkowym zamachu w Krasnogorsku powszechne są opinie, że terroryści powiązani z afgańską sekcją Państwa Islamskiego obnażyli instytucjonalną słabość Rosji. To prawda. Ale stąd do wniosku, że atak osłabi reżim Władimira Putina, daleka droga. To nie pierwszy tak duży akt terroru na terenie Rosji.
Dotychczas Kreml wykorzystywał je do tego, aby dokręcić śrubę i wzmocnić władzę. Putinizm ma to wbudowane w założenia systemu, bo od tego się zaczął. Gdy Putin był premierem, ktoś we wrześniu 1999 r. wysadził domy mieszkalne w Bujnaksku, Moskwie i Wołgodońsku, w wyniku czego zginęło 307 osób. Putin miał okazję się zaprezentować na tle schorowanego Borisa Jelcyna jako silny przywódca, gotowy, by zasłużyć na tytuł następcy myślącego już o emeryturze prezydenta. Kreml oskarżył o zamachy czeczeńskich separatystów, choć prawdopodobna wydaje się wersja, którą upowszechnili w książce „Wysadzić Rosję” Jurij Fielsztinski i zamordowany potem w Wielkiej Brytanii Aleksandr Litwinienko, zgodnie z którą bloki miały wysadzić rosyjskie służby. Władza chciała mieć kolejny pretekst do rozprawy z de facto niezależną wówczas