Artykuł
rynek kapitałowy
Luksemburska pułapka ukraińskiego Kernela
O tym, ile będzie kosztowało głównego akcjonariusza największej ukraińskiej spółki notowanej na warszawskiej giełdzie wycofanie jej akcji z obrotu, zadecydują wyroki sądów, ale nie polskich
W marcu minie rok, odkąd Andrij Werewski, ukraiński oligarcha kontrolujący Kernel, podjął działania, żeby po 17 latach wycofać spółkę z obrotu na GPW. To standardowa procedura, ostatnio wyjątkowo często powtarzana, bo więcej firm opuszcza warszawską giełdę, niż chce na nią wejść. Główny udziałowiec musi zaoferować odpowiednią cenę za akcje pozostałym akcjonariuszom i uzyskać zgodę Komisji Nadzoru Finansowego na wycofanie z obrotu.
Werewski, zamiast wynegocjować z mniejszościowymi udziałowcami cenę za ich akcje, poszedł z nimi na wojnę, przypuszczając zapewne, że ulokowanie siedziby Kernela w Luksemburgu będzie jego dodatkowym atutem. Ale jest inaczej – do luksemburskich sądów trafiło już kilka pozwów przeciw działaniom władz Kernela.