Artykuł
Bo Czesi kochają przyrodę…
Nic nie wyszło z czeskiego Trójmorza. Plany korytarza wodnego łączącego Dunaj, Łabę i Odrę ostatecznie zarzucono, choć jego budowa kilka razy wydawała się całkiem realna
Każde niemal państwo w Europie Środkowej ma w swojej historii jakiś wielki projekt, który miał być symbolem jego potęgi, a stał się Barejowskim misiem. Miał „otworzyć oczy niedowiarkom”, a w końcu tylko oczko mu się odlepiło i zgnił sobie na świeżym powietrzu. W Polsce to niezrealizowana elektrownia jądrowa w Żarnowcu. Na Węgrzech – zapora na Dunaju oraz elektrownia wodna Gabčíkovo-Nagymáros (swoją część tego projektu zbudowała Czechosłowacja, po 1993 r. był on kontynuowany jako słowacki). Jest pośród takich słomianych inwestycji także projekt zwany „czeskim Trójmorzem”: korytarz D-O-L (Dunaj-Odra-Łaba). Był on promowany jako łączący trzy morza: Północne, Bałtyckie i Czarne. Dekadę temu odgrzał go prezydent Miloš Zeman, a teraz – wraz z jego odejściem – D-O-L ostatecznie zarzucono.
W lutym – na wniosek ministerstwa transportu – rząd zniósł blokadę na sprzedaż gruntów biegnących wzdłuż trasy projektorowego korytarza wodnego Dunaj-Odra-Łaba. Jak podano, wypełnił w ten sposób deklarację, która pojawiła się w programie Petra Fiali. Dwuzdaniowy komunikat zakończył trwającą siedem wieków historię.
To była długa historia
– Sam pomysł wykorzystania wód śródlądowych w Czechach, a także plany związane z budową połączeń wodnych z europejskimi rzekami pojawiły się już w czasach średniowiecza – mówi Szczepan Czarnecki, adiunkt w Katedrze Andragogiki i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Palackiego w Ołomuńcu. – Przez wieki wielokrotnie opracowywano plany budowy kanału łączącego Dunaj z Odrą. Zarówno w czasach Austro-Węgier, jak i po ich rozpadzie w 1918 r., w Czechosłowacji. W następstwie Anschlussu Austrii w 1938 r. realizacja kanału D-O-L stała się kluczową kwestią dla integracji imperialnej sieci dróg wodnych – tłumaczy.