Artykuł
opinia
Ukraina ma prawo do swojej operacji „Oluja”
Tak zwana linia rozgraniczenia z 24 lutego, czyli umowna granica sprzed inwazji rosyjskiej na Ukrainę – w zasadzie już nie istnieje. Władze w Kijowie, korzystając z zapaści po stronie przeciwnika – zakładają odbicie maksymalnie dużej ilości terytorium na wschodzie i południu. Łącznie z wejściem na tereny, które przed inwazją kontrolowali separatyści (nie wykluczając Doniecka). Nie ma tu jakichkolwiek ograniczeń politycznych, poza możliwościami sił zbrojnych dowodzonych przez gen. Wałerija Załużnego. Jak wynika z informacji DGP od rozmówców po stronie ukraińskiej, jedynym punktem – nazwijmy to umownie – „negocjowalnym” jest dziś status Krymu. Kijów – podobnie zresztą jak podczas nieudanych rozmów o zawieszeniu broni z marca tego roku – zakłada moratorium na „pytanie krymskie” na 9