Artykuł
Są sprawy znacznie ważniejsze od zysku
W ubiegłym stuleciu wielu ekonomistów przekonywało, że liczy się tylko to, co spółka może wnieść do własnego budżetu. Dziś takie myślenie to przeszłość, a firmy starają się mieć swój udział w naprawianiu świata
Twierdzenie uważane niegdyś za oczywistość dziś mogłyby zniechęcić potencjalnych inwestorów. Wszak przeważająca większość z nich nie chce mieć do czynienia z przedsiębiorstwem, które dla własnych korzyści jest gotowe na jawną dewastację środowiska naturalnego, lekceważenie skutków społecznych swojej działalności czy nadużywających zaufania swoich pracowników.
Wzrost za wszelką cenę
Droga do takiego modelu myślenia była jednak długa i wyboista. Przekonanie do tego, że nie warto w imię rekordowych wyników eksploatować otoczenia wokół przez całą epokę przemysłową i potem, miało marginalne znaczenie.
Bo choć w pierwszej połowie XX w. znane były już przejawy społecznej odpowiedzialności biznesu, to w większości miały osiągnąć docelowo wymierny efekt - przynieść przedsiębiorstwom i ich akcjonariuszom materialne zyski. Eksploatacyjne podejście dobrze zgrywało się z koniecznością odbudowy gospodarki po II wojnie światowej, a także rosnącym zużyciem paliw kopalnych. Świat wychodzący z kryzysu potrzebował szybkiego wzrostu, a najłatwiej go było osiągnąć często kosztem środowiska czy lokalnych społeczności.