Niszczenie środowiska. Kto odpowiada, jak i kiedy
Truciciele rzek, ziemi, powietrza oraz niszczyciele przyrody muszą się liczyć z wyższymi niż do tej pory sankcjami. Od 1 września obowiązują nowe, znacznie ostrzejsze regulacje dotyczące kar za przestępstwa środowiskowe - zmieniają się przede wszystkim te, które nakładane są na podstawie kodeksu karnego i kodeksu wykroczeń. Co więcej: teraz niektóre przestępstwa mogą być nawet uznane za zbrodnię - mianowicie wtedy, gdy zniszczenia w świecie roślinnym lub zwierzęcym, obniżenie jakości wody, powietrza lub powierzchni ziemi są tak wielkie, że skutkiem jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób. Oznacza to wówczas możliwość wymierzenia kary nawet do 15 lat więzienia.
I choć ostatnie prace w parlamencie nad nowelizacją ustawy wprowadzającą bardziej surową odpowiedzialność karną wobec tych, którzy szkodzą środowisku, zbiegły się z katastrofą ekologiczną na Odrze, to nie ostatnie wydarzenia były przyczyną zmian. Już znacznie wcześniej zauważono, że przepisy karne dotyczące przestępstw przeciwko środowisku słabo działały. Na składowiskach co rusz płonęły odpady, a do powietrza wciąż przedostają się niebezpieczne substancje nie tylko z indywidualnych pieców węglowych, lecz także z przemysłowych kominów. Dlatego bardzo ważną, jeśli nie najważniejszą zmianą, jest możliwość ukarania za przestępstwa wymienione w kodeksie karnym, a także w niektórych innych ustawach nie tylko osoby fizycznej, lecz także podmiotów zbiorowych, np. firmy. W takim przypadku sprawca może mieć do czynienia z karą pieniężną sięgającą 5 mln zł. Wprowadzono ją do ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych za czyny zabronione pod groźbą kary. To niezmiernie istotne, bo dzięki temu, nawet gdy nie uda się przypisać winy konkretnemu pracownikowi bądź prezesowi - odpowiedzialność może ponieść sama firma. A zarząd zastanowi się wcześniej dwa razy, czy warto działać na bakier z prawem, bo jemu osobiście grozi nie tylko wysoka grzywna czy więzienie, lecz także 10 mln zł nawiązki.