Artykuł
Jak wyznaczyć zarządcę sukcesyjnego na wypadek śmierci przedsiębiorcy
Dlaczego polscy przedsiębiorcy nie przywiązują dostatecznej wagi do tego, by po ich śmierci firma mogła zachować pełną ciągłość działalności? Takie pytanie się nasuwa, gdy zestawimy liczbę powołanych do tej pory zarządców sukcesyjnych z liczbą zarejestrowanych jednoosobowych działalności gospodarczych. Otóż przez ponad 3,5 roku funkcjonowania ustawy o sukcesji (czyli ustawy z 5 lipca 2018 r. o zarządzie sukcesyjnym przedsiębiorstwem osoby fizycznej i innych ułatwieniach związanych z sukcesją przedsiębiorstw; t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 170, która weszła w życie 25 listopada 2018 r.) polscy przedsiębiorcy powołali zaledwie 41 tys. zarządców sukcesyjnych. Wprawdzie w ostatnich kilku miesiącach - od listopada 2021 r. - przybyło ich 10 tys., ale to wciąż niewiele. Dla porównania - jak wynika z informacji udostępnionych przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii - w CEIDG mamy zarejestrowanych ponad 2,6 mln jednoosobowych działalności gospodarczych. Również praktyka pokazuje, że nawet ci przedsiębiorcy, którzy zaczynali w okresie transformacji gospodarczej czy jeszcze w PRL i nadal prowadzą interesy na szeroką skalę w formule jednoosobowej działalności gospodarczej, zostawiają kwestie sukcesji na ostatnią chwilę. Przykładem jest głośna sprawa sieci Hoteli Gołębiewski - z wpisów do CEIDG wynika, że zarządca sukcesyjny został powołany dopiero w dniu śmierci znanego przedsiębiorcy.
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right