Ukrócić patodeweloperkę
Eksperci są zgodni - powstawanie zagęszczonych osiedli oferujących klitki to wina wadliwej konstrukcji, stosowania i egzekucji przepisów. Kluczowe jest tu rozporządzenie w sprawie warunków technicznych budynków. Resort rozwoju zapowiada nową wersję tej regulacji
Polskie media, głównie społecznościowe, pełne są przykładów patodeweloperki. Ostatnio, w zestawieniu z uroczymi domkami w otoczeniu natury, zdjęcia takich obiektów publikowali np. zwolennicy zapowiedzianej w Polskim Ładzie liberalizacji przepisów dotyczących budowy domów do 70 mkw.
Zapytaliśmy więc ekspertów, aktywistów, branżę i regulatora o źródła tego zjawiska i recepty na nie.
Gdzie tkwi problem?
Jak mówi Wojciech Gwizdak, sekretarz Krajowej Rady Izby Architektów RP, problemem jest wadliwe działanie przepisów, które w pewnym sensie umożliwiają nadużycia. Większość z tych regulacji zawarta jest w rozporządzeniu ministra infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1065). Zdarzają się też sytuacje, dodaje, w których przepis może nie spełniać celów, jakie przed nim postawiono. Podaje przykład regulacji dotyczącej dostępu do światła dziennego. - Są tak skonstruowane, że gdy buduje się dwa równoległe do siebie, wysokie i długie budynki, mogą powstać pomieszczenia, które mają zbyt mało światła. Jednak nie można do końca mówić o nieprzestrzeganiu standardów lokali mieszkalnych - przekonuje Gwizdak.