Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

TEMATY:
TEMATY:
Data publikacji: 2021-02-09

Głównym celem dronów do pomiaru jakości powietrza nie jest zwiększenie liczby mandatów

Bezzałogowiec ma wyznaczać kominy do sprawdzenia przez strażników i określać obszar, którym szczególnie trzeba się zająć. Jednak by osiągnąć efekty, potrzebne są działania miejskich urzędników

Jeden dron pomagający gminie w walce ze smogiem może kosztować 100‒150 tys. zł. Nic więc dziwnego, że radni chcieliby później wiedzieć, czy przynosi on wymierne korzyści finansowe. Niedawno jeden z poznańskich radnych zarzucił miastu, że drony są nieskuteczne, bo w 2019 r. dzięki nim wymierzono kary tylko 25 właścicielom pieców w mieście - to nieco ponad 1 promil z 22,5 tys. kominów skontrolowanych przez bezzałogowce. Według radnego przyczyna tkwiła m.in. w tym, że oblotów dokonywano za dnia, a w znacznej części pieców pali się wieczorami. I choć poznańskie władze tłumaczą, że sytuacja już się zmieniła i dzisiaj nocne latanie nie stanowi problemu, to prawdą jest, że użyteczność dronów trudno mierzyć liczbą mandatów. Przede wszystkim dlatego, że pomiar z tego urządzenia nie jest dowodem, że w piecu spalane są śmieci lub niewłaściwej jakości paliwo. By to stwierdzić, trzeba pobrać próbki z paleniska. Należy też pamiętać, że smog powstaje również w wyniku spalania dopuszczalnych rodzajów paliw, jeśli robi się to w niewłaściwy sposób czy w bezklasowych piecach. A za to mieszkańców na ogół ukarać nie można.

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00