DGP: Budowlanka ma dość czekania na waloryzację. Rusza lawina pozwów
Generalni wykonawcy inwestycji, nie mogąc doprosić się waloryzacji kontraktów podpisywanych w latach 2015–2017, wchodzą na ścieżkę sądową. Pozwani to głównie podmioty publiczne. Waloryzację można przeprowadzić na drodze porozumienia między zamawiającymi a wykonawcami. Jednak zamawiający obawiają się podejmowania decyzji. Zdaniem niektórych ekspertów urzędnicy wolą, by spór rozstrzygnął sąd. Zdaniem ekspertów wykonawcy mają szansę na korzystne wyroki w sprawach o waloryzację na podstawie przepisów kodeksu cywilnego. Choć nie jest to łatwe zadanie, to są przykłady zwycięstwa w sądzie. Kodeks cywilny daje możliwość wystąpienia z powództwem o podwyższenie wynagrodzenia należnego wykonawcy przez sąd. Konieczne jest jednak wykazanie określonych przesłanek, jak nadzwyczajna zmiana stosunków i brak jej możliwości przewidzenia na etapie zawierania umowy czy też nadmierna trudność w spełnieniu świadczenia albo groźba rażącej straty.
Firmy budowlane, które od dłuższego czasu bezskutecznie dopominają się o waloryzację kontraktów publicznych, mówią dość! I masowo ruszają do sądu: pierwsze pozwy już złożono, a jak wynika z przeprowadzonej przez nas sondy, szykuje się istna lawina tego typu spraw. Chodzi o umowy na inwestycje zawierane w latach 2015‒2017, które – na skutek nagłego wzrostu cen materiałów budowlanych (kruszywa, asfaltu itp.), a w końcu także koszów pracy – często stały się niedochodowe, a nawet wykonawcy musieli dołożyć do nich pokaźne sumy.
Firmy mają już dość renegocjacji z zamawiającymi (głównie GDDKiA i PLK), bo choć prawo pozwala im w pewnych sytuacjach podwyższyć wynagrodzenie (co zresztą wykazał niedawno w swojej analizie Urząd Zamówień Publicznych), to urzędnicy robią to niechętnie. Powód? Prozaiczny, obawa przed odpowiedzialnością. Wszak istnieje ryzyko, że w pewnej chwili pojawi się zarzut nieuzasadnionej waloryzacji, a Komisja Europejska oceni, że zmiany w kontrakcie zostały dokonane niezgodnie z prawem zamówień publicznych, co z kolei mogłoby skutkować utratą unijnego dofinansowania. Zatem urzędnicy, asekurując się, wolą poczekać, aż spór o waloryzację trafi do sądu, który zdecyduje za nich. Z jednej strony trudno się dziwić. Ale z drugiej strony przegrana w procesie sądowym może się okazać nawet trzy-cztery razy kosztowniejsza dla Skarbu Państwa.