Co boli ludzi dobrej woli
Przelewy na konto, pieniądze do puszek, dary rzeczowe – Polacy są hojni na wiele sposobów, ale większość woli się podzielić wypłatą, niż zostać wolontariuszem
Lucyna pomaga regularnie. Nie są to duże sumy, zwykle 100–200 zł. Wspiera głównie znajomych, którzy nie mieli szczęścia. Ktoś zachorował, ktoś miał ciężki wypadek, zbiera na operację. Rok temu wpłaciła pieniądze na sąsiedzką zbiórkę dla dzieci, którym choroba nowotworowa zabrała mamę. Kiedy indziej z pracownikami firmy rozkręciła akcję pomocy choremu na stwardnienie rozsiane koledze, któremu pogarszający się stan zdrowia nie pozwalał już na dalszą pracę.
– Źródłem informacji, że ktoś potrzebuje wsparcia, jest dla mnie Facebook. Co roku gram też z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy, no i oddaję 1,5 proc. podatku na cele dobroczynne. Żeby było sprawiedliwie, za każdym razem wybieram inną organizację. Dlaczego pomagam? Trochę w trosce o siebie. Wierzę, że karma wraca – tłumaczy Lucyna.
Jak zostać altruistą
Międzynarodowa organizacja Lekarze bez Granic w raporcie „Barometr Humanitarny 2024” usiłuje odpowiedzieć na pytanie, co sprawia, że chcemy nieść pomoc innym. Zapytano o to także Polki i Polaków. Wyszło, że angażujemy się charytatywnie, bo trzeba się dzielić sobą (61 proc. wskazań), bo dobro wraca (54 proc.), bo tak nas wychowano (37 proc.), bo to daje satysfakcję (26 proc.), wreszcie – bo nas na to stać (10 proc.).
Połowa badanych demonstruje wielkoduszność podczas zbiórek i wpłaca pieniądze do puszek. Jedna piąta przelewa pieniądze wybranym organizacjom, ale już na oddanie krwi decyduje się ledwie 11 proc. pytanych. Krew oddają częściej mężczyźni niż kobiety, natomiast one chętniej od mężczyzn zasilają konta organizacji dobroczynnych oraz są aktywniejsze podczas zbiórek internetowych.