Artykuł
Paliwo na wyczerpaniu
Jordańskie siły zbrojne dokonują zrzutów z pomocą humanitarną nad Strefą Gazy. 15 marca 2024 r.
Straty Izraela w obecnym konflikcie z Hamasem to nie tylko zabici i ranni. To przede wszystkim wizerunek
Przemoc można zwalczyć tylko jeszcze bardziej skuteczną przemocą. Z przeciwnikami takimi jak Hamas trzeba najpierw wygrać wojnę, a dopiero potem, po odpowiednim zastosowaniu kija, można wyciągać marchewkę. Nie odwrotnie.
Co do takiego stanowiska, ewidentnie przyjętego przez rząd Izraela po ataku z 7 października 2023 r., generalnie nie ma sporu wśród zachodnich specjalistów od spraw bezpieczeństwa. Coraz częściej pojawiają się jednak rozbieżności w kwestii metod, jakimi można i należy taką wojnę wygrać, a które są przeciwskuteczne.
Między obroną a zbrodnią
Strona izraelska twierdzi (i ma rację), że pokonanie Hamasu wymaga pełnej fizycznej kontroli nad Strefą Gazy. Stara się więc ją zablokować, a potem stopniowo „czyścić” z wrogich bojówek. Teoretycznie to dość proste, ale problem polega na tym, że pole bitwy zamieszkiwało na początku tego konfliktu niemal 2,5 mln ludzi. Niemal wszyscy sympatyzują z Hamasem, a wielu wspomaga go czynnie. Są przy tym w praktyce nie do odróżnienia od bojowników, bo ci przecież nie noszą mundurów. Na dodatek Hamas cynicznie urządza punkty dowodzenia, stanowiska ogniowe i magazyny broni w skupiskach ludności, np. w szpitalach. Prowokuje w ten sposób, całkowicie celowo, dodatkowe straty wśród cywilów.
Pod względem cynizmu Izrael nie pozostaje w tyle i traktuje taktykę Hamasu jak alibi dla własnych działań – zupełnie nieliczących się z