Artykuł
polityka
Wiosenne wybory i dylematy
PiS lada chwila może wyjść z projektem przesuwającym wybory lokalne na rok 2024. Opozycja i część samorządowców przekonują, że da się je zorganizować jesienią 2023 r. bez nakładania się na wybory parlamentarne
Przeniesienie wyborów na termin wiosenny utrudnia to, że wciąż oficjalnie nie podano konkretnego terminu eurowyborów. Wyliczenia KBW, mówiące o 9 czerwca, formalnie są więc tylko roboczymi szacunkami, dokonanymi na podstawie europejskich regulacji i polskiego kodeksu wyborczego.
Eurowybory odbywają się w ciągu czterech dni (od czwartku do niedzieli), w ramach których dany kraj członkowski wybiera swój dzień lub dni głosowania - w przypadku Polski to niedziela. Domyślnym terminem jest zazwyczaj początek czerwca (stąd też wzięły się wyliczenia KBW), niemniej Komisja Europejska może zaproponować inny pomiędzy „wczesnym” kwietniem i „wczesnym” czerwcem, ale jednogłośnie zatwierdzić to musi jeszcze Rada Europejska najpóźniej na rok przed wyborami. O tym, kiedy wybierzemy europosłów, możemy się więc dowiedzieć dopiero wiosną 2023 r. i nie jest powiedziane, że będzie to współgrać z terminem, na który PiS przesunie wybory lokalne. - Ostatnie eurowybory odbyły się 26 maja 2019 r. i dla nas jest to punkt odniesienia - mówi osoba z rządu. Wcześniejsze wybory do PE - z 2014 r. - odbyły się w podobnym terminie, bo 25 maja. Także nasz rozmówca z