Tego kodeksu nie da się już naprawić
Marek Kulik: Suma błędów, jakie popełniono przy nowelizacji części szczególnej kodeksu karnego, sprawiła, że przekroczyliśmy masę krytyczną
Porozmawiajmy o nowelizacji kodeksu karnego, która właśnie weszła w życie. Dla odmiany może zacznijmy od plusów reformy, a jak wystarczy nam czasu, to może uda nam się powiedzieć coś o minusach. Co pan na to?
prof. Marek Kulik Katedra Prawa Karnego i Kryminologii, Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej
prof. Marek Kulik Katedra Prawa Karnego i Kryminologii, Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej
Chce pan szukać w tej nowelizacji plusów? Hmm… Ja żadnych nie widzę.
Żadnych? Proszę wziąć lupę…
Cóż, trzeba zauważyć, że chyba nie ma tu aż takich błędów techniczno-prawnych, jakie były poprzednio. Widać, że tym razem myślano kategoriami stosowania prawa i nie widzę, przynajmniej na pierwszy rzut oka, totalnych bubli czy wewnętrznych sprzeczności jak przy poprzedniej nowelizacji, z 2019 r., która nie weszła w życie na skutek wyroku Trybunału Konstytucyjnego.
Niewielka to pociecha.
No wielka nie jest. Lecz zanim przejdę do tego, dlaczego minusów jest zdecydowanie więcej, trzeba powiedzieć, że oczywiście ustawodawcy wolno mieć swój pomysł na to, jakie rozwiązania są potrzebne. Jasne, że prawo może być oceniane jako słuszne lub nie, ale to nie jest tak, że profesor jest w tej sprawie ważniejszy od drukarza czy sprzedawcy warzyw, kogoś, kto się nie zajmuje prawem karnym. Nie, każdy ma prawo dokonać oceny i ja z tym nie dyskutuję. Ustawodawca doszedł do wniosku, że chce zaostrzyć przepisy, to niech tak robi, skoro uważa to za stosowne, choć musi mieć świadomość, że ogólne, mechaniczne, zaostrzanie kar oznacza po prostu ich inflację. Dlatego konieczna tu jest wstrzemięźliwość, ale nie jest tak, że w ogóle nie wolno zaostrzać kar. Problemy są jednak dwa.