Artykuł
Sądy drugiej kategorii
Tomasz Szafrański: Sądy pokoju w kształcie przewidzianym w projekcie przypominają nieudany eksperyment z 2001 r. – sądy grodzkie, które niczego nie usprawniły
W ostatnich tygodniach prace nad ustawą o sądach pokoju przyspieszyły i wszystko wskazuje na to, że przepisy mogą wejść w życie już w przyszłym roku. Co więcej, zrezygnowano z rozważanego na etapie prac w podkomisji pilotażu.
Przyznam, że akurat pilotaż wydawał mi się rozwiązaniem bardzo dobrym i nienaruszającym żadnych zasad, które należy uwzględniać przy wdrażaniu prawa. Zastosowano go w praktyce choćby przy wprowadzaniu systemu dozoru elektronicznego. Przypominam to dlatego, że Sąd Najwyższy podnosił w uwagach, iż pilotażowe wdrożenie sądów pokoju mogłoby się spotkać z zarzutem naruszenia zasady prawa do sądu czy równego traktowania.
Inna sprawa, że przyjęta koncepcja sądów pokoju budzi liczne wątpliwości konstytucyjne.
I to zasadnicze. Projekt niewątpliwie wchodzi w kolizję z przepisami konstytucji. Przede wszystkim z art. 182, który mówi o udziale czynnika społecznego w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości, a nie o sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości przez ten czynnik. No i oczywiście z art. 179, który stanowi, że sędziowie są powoływani na czas nieoznaczony. Skoro o obsadzeniu urzędu sędziego pokoju mają decydować wyborcy, najpierw w drodze konsensusu sił politycznych należałoby zmienić konstytucję. Wtedy można by ukształtować procedurę objęcia tego urzędu prawidłowo, bez kompromisów, które są widoczne w projekcie prezydenckim, choćby dotyczących roli KRS w praktyce ograniczonej do weryfikacji dokumentów.
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right