Artykuł
FELIETON
Na wybory wody kubełek
Do najważniejszego procesu realizującego zasadę przedstawicielstwa na najbliższe cztery lata podchodzi się z większą dezynwolturą niż do wyboru samorządu szkolnego
P ozornie mogłoby się wydawać, że polskie podwórko polityczne jest czymś wyjątkowym, a rządy PiS dokonały katalizy wszystkiego, co jest najgorsze dla praworządności oraz samego prawa. Prawnik jednak, gdy stara się rozejrzeć dookoła bez zbędnych emocji, widzi nie tylko perspektywę międzynarodową (a tutaj przykłady łamania praw człowieka zarówno w odległej Brazylii, jak i na bliskiej Słowacji – problemy Romów, zmiany w prawie wyborczym, np. na Węgrzech), lecz także temporalną. Polska klasa polityczna nie od wczoraj wystawia prawo (i samych prawników) na ciężką próbę. Niezależnie od opcji ideowej, z którą jest związana. Chociażby populistyczne próby nowelizacji kodeksu karnego, które weszły już do kanonu pomysłów większości polskich rządów. Nie inaczej jest z kodeksem wyborczym. I choć oczywiście postawa obecnej władzy jest machiaweliczna, to opozycji należałoby przytoczyć radę na pamięć znaną z wierszyka dla dzieci: „Co dzień na głowę wody kubełek oraz na trąbie zrobić supełek”. Niestety, kto czytał Tuwima, ten wie, że nie pomogło.
O tym, jak ulotna jest pamięć polityków, świadczy chociażby głosowanie przez lwią część „demokratycznej opozycji” za nowelizacją ustawy o Sądzie Najwyższym. Z punktu widzenia komentatora wydarzeń prawniczych należałoby zadać (być może retoryczne) pytanie: „Czy to efekt złej woli, czy niewiedzy?”. Lepiej (bo nie dobrze) byłoby wierzyć, że to drugie, choć obawiam się, że zasadne jest przyjęcie postawy Einsteina, czyli „głęboko wierzącego ateizmu”.