Artykuł
ochrona zdrowia
Ubezpieczenie na słowo honoru
Wprowadzenie możliwości ubezpieczenia się „na wniosek” to otwarcie furtki do nadużyć – uważa resort zdrowia. A eksperci alarmują, że ich konsekwencji finansowych nadwątlony budżet NFZ może nie wytrzymać
Projekt ustawy o aktywności zawodowej zakłada m.in. rozdzielenie statusu bezrobotnego i prawa do ubezpieczenia zdrowotnego, które dotychczas zachęcało do rejestracji w urzędzie pracy osoby niezainteresowane podjęciem zatrudnienia. Nowa regulacja ma wprowadzić ubezpieczenie „na wniosek”. W tym celu bezrobotni będą musieli rejestrować się w ZUS co 180 dni (o szczegółach rozwiązania pisaliśmy w tekście „Bezrobotni złożą wnioski o ubezpieczenie co 180 dni”, DGP nr 3/2022).
Z opublikowanego raportu z uzgodnień międzyresortowych wynika, że resort zdrowia jest sceptycznie nastawiony do nowego rozwiązania. Wskazuje wiele konsekwencji ubezpieczenia na wniosek (podkreśla przy tym, że nie należy go nazywać dobrowolnym). Otwarcie takiej furtki – bo grupa beneficjentów tego rozwiązania nie będzie ograniczona do bezrobotnych – spowoduje pogłębienie się dziury w budżecie Funduszu, który nie będzie w stanie ściągnąć należności od pacjentów. Tym bardziej że od stycznia zmieniły się zasady finansowania świadczeń i NFZ (a nie jak dotąd budżet państwa) z własnych pieniędzy musi pokrywać koszty leczenia osób zwolnionych z konieczności uiszczania składek. Eksperci dodają, że rykoszetem mogą również oberwać szpitale.
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right