Artykuł
Skoro sprawy przybrały taki obrót…
Skutki wybuchu wojny nie mieszczą się w ramach zwykłego ryzyka kontraktowego
W krótkim odstępie czasu po wybuchu epidemii koronawirusa SARS-CoV-2 mierzymy się z kolejną siłą, której humana infirmitas resistere non potest. Oczywiście mowa tu wojnie w Ukrainie.
Pojęcia takie jak „wojna”, „zamieszki wojenne” czy „działania wojenne” nie są dla prawników niczym nowym - powszechnie wymienia się je w kontraktach, w których niekiedy podejmowano też próbę zdefiniowana siły wyższej. Nowość obecnej sytuacji polega na tym, że klasyczne zapisy, które przez lata traktowano jak martwe, nagle ożyły. Do niedawna bowiem cywiliści zastanawiali się raczej, na ile inne zdarzenia - np. aktywność legislacyjna - mieszczą się w kryteriach siły wyższej. Zdarzenia te, może za wyjątkiem epidemii COVID-19, nie miały przy tym w naszym rejonie geograficznym powszechnego oddziaływania. Są też niezwykle rzadkie. Dopiero wojna w Ukrainie - choć bezpośrednio nas nie dotknęła, ujawniła konieczność zastosowania rzymskiej regulacji rebus sic stantibus (skoro sprawy przybrały taki obrót) - w odniesieniu do zdarzenia, które teoretycznie było możliwe, ale niewielu uznawało je za prawdopodobne.
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right