Artykuł
Sąd nad uczelnią
O tym, że odsunięty od orzekania sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie Igor Tuleya jest solą w oku rządzącej ekipy i „ulubieńcem” dobrozmianowych rzeczników dyscyplinarnych, wiemy nie od dziś. Było oczywiste, że obecne kierownictwo stołecznego SO - a tak się składa, że zasiadają w nim właśnie owi rzecznicy - sięgnie po stosowny przepis prawa o ustroju sądów powszechnych i nie ponowi zgody na prowadzenie przez sędziego działalności dydaktycznej. Było też wielce prawdopodobne, że Tuleya ów brak zgody będzie miał w głębokim poważaniu. Ale chyba mało kto się spodziewał, że przejmie się nim współpracująca z sędzią od kilku lat uczelnia, która oświadczyła, że „ta decyzja uderza bezpośrednio w możliwość prowadzenia przez Sędziego Tuleyę zajęć ze studentami”. A gdy już wydawało się, że dziwniej być nie może, ta sama uczelnia - po fali krytyki - zmieniła zdanie, przekonując, że niewłaściwie zinterpretowała wydaną przez prezesa sądu decyzję. I przeprosiła sędziego, zapewniając o chęci kontynuowania owocnej współpracy.
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right