Artykuł
Na rynku aptecznym obserwujemy narastający konflikt
Wojciech Kozłowski: Jeśli ustawodawca podejmuje decyzję, że jedna grupa jest uprzywilejowana, tak jak teraz część aptekarzy, na żądanie których inspekcja zamyka konkurencyjne apteki, to zapłaci za to pacjent
fot. materiały prasowe
Wojciech Kozłowski, radca prawny, partner w warszawskim biurze kancelarii Dentons
W połowie kwietnia, po trzymiesięcznej vacatio legis, wejdzie w życie ustawa o zawodzie farmaceuty, która ma zagwarantować większą niezależność farmaceutów i kierowników aptek od podmiotów prowadzących apteki. Za naruszenie tej niezależności będzie grozić najsurowsza sankcja, czyli cofnięcie zezwolenia na prowadzenie apteki. Jak ta regulacja może wpłynąć na sytuację przedsiębiorców prowadzących apteki?
Oceniam, że wpłynie negatywnie. Przepisy te będą prawdopodobnie kolejnym orężem w walce samorządu aptekarskiego z przedsiębiorcami prowadzącymi apteki, tak jak obecnie jest wykorzystywany przepis dotyczący tzw. jednego procentu. Interpretacja prawa farmaceutycznego lobbowana przez samorząd aptekarski i błędnie przyjmowana przez Inspekcję Farmaceutyczną zmienia całkowicie sens i treść tego i innych przepisów prawa. Trzeba podkreślić, że obecnie obserwujemy na rynku aptecznym narastający konflikt, który nie ma nic wspólnego z niezależnością farmaceuty i szkodzi pacjentowi. W istocie chodzi o to, że pewna grupa przedsiębiorców aptecznych działa skuteczniej z perspektywy zaspokojenia potrzeb pacjenta. To oczywiście powoduje wiele napięć z aptekarzami, którzy działają najczęściej w ramach mniej przyjaznych pacjentom modeli. Nieprzypadkowo w ostatnich dwóch latach od uchwalenia „Apteki dla aptekarza” z rynku zniknęło ok. 1200 aptek.
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right