Unia transakcyjna
UE od kilku lat uczy się, że w imię ochrony swoich interesów czasami musi iść na kompromis dotyczący wartości demokratycznych w krajach, z którymi chce współpracować
Z Moniką Sus rozmawia Karolina Wójcicka
Prezydent Recep Tayyip Erdoğan postanowił się rozprawić z opozycją tuż po tym, jak w Unii Europejskiej zaczęto rozmawiać o resecie relacji z Turcją. Kraj ten wydaje się dziś kluczowy dla wzmocnienia bezpieczeństwa na Starym Kontynencie. Czy sytuacja polityczna w Turcji jest dla nas dużym problemem?

Monika Sus, politolożka, doktor habilitowana, profesor Polskiej Akademii Nauk i profesor wizytująca w Centrum Badań nad Bezpieczeństwem Międzynarodowym na Hertie School w Berlinie. Specjalizuje się w polityce zagranicznej i bezpieczeństwa UE
Monika Sus, politolożka, doktor habilitowana, profesor Polskiej Akademii Nauk i profesor wizytująca w Centrum Badań nad Bezpieczeństwem Międzynarodowym na Hertie School w Berlinie. Specjalizuje się w polityce zagranicznej i bezpieczeństwa UE
Na pewno jest to wyzwanie, choć na razie trudno ocenić jego skalę. Erdoğan działa w ten sposób od co najmniej dekady. Prawdopodobnie skończy się tak, że państwa europejskie – również Polska – wyrażą zaniepokojenie tym, co się dzieje w Stambule i sposobem, w jaki turecki prezydent traktuje opozycję. I będzie to jedyny sygnał z naszej strony, bo – jak pani wspomniała – bardzo potrzebujemy teraz Turcji. Zarówno ze względu na jej potęgę militarną, jak i możliwości produkcyjne tamtejszego przemysłu zbrojeniowego. Już teraz widzimy, że potrzeba współpracy w tym zakresie przeważa nad obawami związanymi z rosnącym autorytaryzmem Erdoğana. On nigdy nie był przywódcą demokratycznym. Jest autokratą. Mimo to współpracujemy z nim.