Artykuł
polityka
Taryfologia w wykonaniu Trumpa
Protekcjonizm ma zatrzymać przemysł w USA i stać się podstawowym narzędziem kształtowania polityki zagranicznej Waszyngtonu – taką wizję swojej prezydentury zapowiada republikanin
Aż 29-krotnie w wywiadzie dla Bloomberga Donald Trump sięgał po słowo „taryfa”. W oczach byłego prezydenta jawi się to jako cudowne narzędzie. Mówi o cłach, że są „gospodarczo fenomenalne”. Ma to być doskonała odpowiedź na nierównowagę w bilansie handlowym czy na niepożądany przez rząd USA kurs walutowy. Walczący o powrót do Białego Domu republikanin inspiruje się przy tym otwarcie Williamem McKinleyem, którego nazywa „królem taryf” i przypisuje mu „uczynienie Ameryki bogatą”. Przypomnijmy, za rządów tego prezydenta w 1890 r. w życie weszła protekcjonistyczna ustawa taryfowa przewidująca wysokie cła na importowane towary. Chodziło o ochronę rodzimych przemysłów i zwiększenie dochodów państwa, lecz w rezultacie doszło również do wzrostu cen towarów.