Artykuł
transport
Załatać dziury w sankcjach
Przewoźnicy drogowi zamierzają wznowić protest na przejściu w Koroszczynie. Mają dość omijania zakazów przez firmy białoruskie i rosyjskie. Chcą też ukrócenia nielegalnego kabotażu, który stosuje część przedsiębiorców z Ukrainy
Choć Polska wciąż uznawana jest za największego w Europie gracza na rynku drogowych przewozów towarów, to przedsiębiorcy coraz bardziej się obawiają, że palmę pierwszeństwa przejmą tańsze firmy ze Wschodu. Mimo wprowadzonych sankcji na podmioty z Rosji czy Białorusi przewoźnicy z obu krajów wciąż na dużą skalę wożą u nas towary. Bo choć wprowadzono zakaz wjazdu do Unii ciągników siodłowych na rosyjskich i białoruskich numerach rejestracyjnych, to nie wspomniano już o naczepach. – Sankcje dla nas okazały się bardzo zgubne, bo były stymulatorem do uruchamiania firm transportowych na terenie Polski przez przewoźników białoruskich i rosyjskich – mówi Jan Buczek, szef Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych.