Artykuł
wywiad
Niemcy nie chcą całkowitej przegranej Rosji
Kanclerz, choć publicznie o tym nie mówi, stawia na zamrożenie frontu i na negocjacje pokojowe
Rok temu przemawiając w niemieckim parlamencie, kanclerz Olaf Scholz mówił o Zeitenwende, czyli przełomie, nowej erze w niemieckiej polityce, którą miała zapoczątkować rosyjska inwazja na Ukrainę. Wówczas zapowiedział m.in. przeznaczenie dodatkowych 100 mld euro na zbrojenia i odejście od powiązań energetycznych z Rosją. Co się w tym czasie udało zrealizować?
W tej zapowiadanej zmianie wyszczególniam cztery obszary: przede wszystkim energetykę, ale też politykę wobec Rosji, wobec Ukrainy i bezpieczeństwa. Zmiany w tych sferach się różnią. Największe zaszły w energetyce. Niemcy, które w dużym stopniu były uzależnione od importu surowców energetycznych z Rosji, w ciągu ostatniego roku całkowicie zrezygnowały z gazu czy ropy naftowej i węgla ze Wschodu. Dwa nowe terminale do odbioru gazu LNG już działają, a kolejne takie instalacje są tworzone. To dzieje się przede wszystkim dzięki zaangażowaniu ministra gospodarki i wicekanclerza Roberta Habecka z partii Zielonych. Warto też wspomnieć o tym, że Niemcy przejęli rosyjskie firmy, które kontrolowały niemiecką infrastrukturę energetyczną.