Artykuł
wywiad
Przy projektach jądrowych nie ma czasu na opóźnienia
Łukaszewska-Trzeciakowska: Wydane przeze mnie decyzje to szansa dla inwestycji w mały atom. Podjęłam je w dobrej wierze i z przekonaniem, że służą bezpieczeństwu energetycznemu Polski. Dziś zrobiłabym to samo
Słuchała pani sejmowego exposé Donalda Tuska?
Nie, miałam wtedy inne zajęcia. Ale wiem, że pojawiła się w nim kwestia wydanych przeze mnie decyzji zasadniczych i małych reaktorów jądrowych.
Zaskoczyło to panią?
Tak. Chociaż temat SMR-ów pojawił się też dzień wcześniej w wystąpieniu Mateusza Morawieckiego. Być może dlatego obecny szef rządu postanowił do tej sprawy nawiązać.
Kontekst i intencje były chyba dość jednoznaczne.
Pan premier, w mojej ocenie, sformułował wnioski w sposób nieoddający faktów i zbyt daleko idący. Zakładam, że po prostu nie miał pełnej wiedzy albo przekazano mu błędne informacje. Martwi mnie jednak, że skoro już coś takiego powiedział, to może być mu trudno to przeformułować.
Premier z niepokojem odniósł się do wydania przez panią decyzji zasadniczych dla inwestycji jądrowych spółki Orlen Synthos Green Energy na kilka dni przed zmianą władzy i mimo negatywnej opinii ABW. Zapowiedział zbadanie sprawy i ujawnienie jej tła, wspomniał też o możliwości wystąpienia „korupcji na dużą skalę”. Pani zdaniem w tym postępowaniu wszystko było bez zarzutu?