Siła placebo
To nie jest tak, że gdy pacjent dostanie placebo, to odnosi wrażenie, że mu się poprawia. Jemu naprawdę się poprawia. Widać to na poziomie fizjologii
Z Przemysławem Bąblem rozmawia Emilia Świętochowska
Mam przed sobą przegląd 522 badań klinicznych dotyczących 21 preparatów antydepresyjnych. Wynika z niego, że leki działają tylko nieznacznie lepiej niż placebo – w sensie klinicznym różnica jest praktycznie niezauważalna. Czy ta metaanaliza to aberracja czy odzwierciedla naukowy konsensus?
Zdecydowanie odzwierciedla konsensus. W kontekście dyskusji o skuteczności leków antydepresyjnych, która toczy się w Polsce, jest wręcz zaskakujące, że „odkrywamy” to dopiero teraz.
Dlaczego?
Pierwsza metaanaliza na ten temat – o wymownym tytule: „Listening to Prozac but Hearing Placebo” – ukazała się w 1998 r. Wykazała, że leki antydepresyjne działają nieco silniej niż placebo, lecz nie na tyle, żeby miało to znaczenie kliniczne. Różnica wynosiła 3 pkt w 51-punktowej skali Hamiltona, standardowej skali stosowanej w psychiatrii do pomiaru nasilenia objawów depresji. Z perspektywy dzisiejszych standardów nie była to wyrafinowana metaanaliza, bo metodologia w tamtym czasie dopiero się rodziła. Jednak co kilka lat, a niekiedy częściej, ukazują się kolejne badania – i wszystkie pokazują to samo.
Że różnica jest niewielka?
Tak. W nauce bardzo rzadko przyrastająca wiedza potwierdza początkowe wnioski. Szczególnie w naukach „miękkich”, do których należy psychologia, często mówi się o kryzysie replikacyjnym, czyli o tym, że wyników wielu wcześniejszych badań nie da się powtórzyć. Jednak w przypadku antydepresantów i placebo praktycznie wszystkie analizy dają ten sam obraz.