rozliczenia
Fikcyjne samozatrudnienie może się zmienić w koszmar
Chcąc zaoszczędzić na kosztach zatrudnienia, pracodawcy od wielu lat realizują podobny scenariusz. Oszczędności na podatkach i składkach ZUS wydają się pokaźne, ale ryzyko jest jeszcze większe
Przypomniał o tym w ubiegłym tygodniu szef Krajowej Administracji Skarbowej.
Pozornie wszystko wygląda legalnie i korzystają obie strony. Dotychczasowy pracownik zostaje przekonany do rozwiązania umowy o pracę i założenia jednoosobowej działalności gospodarczej. Dzięki temu zatrudniający nie musi już od wypłacanego wynagrodzenia potrącać zaliczek na PIT ani składek na ubezpieczenie społeczne. Z kolei podwładny – już jako przedsiębiorca – może wybrać korzystniejszą dla siebie formę opodatkowania (np. ryczałt od przychodów ewidencjonowanych), odliczać wiele wydatków jako koszty uzyskania przychodu (jeżeli nie wybierze ryczałtu), a także czasowo korzystać z preferencji w składkach ZUS.
Oszczędności mogą jednak zniknąć już przy pierwszej kontroli fiskusa, Zakładu Ubezpieczeń Społecznych czy Państwowej Inspekcji Pracy. Trzeba wtedy zwrócić zaoszczędzony podatek wraz z odsetkami.
Przypomnijmy, że zgodnie z art. 26a ordynacji podatkowej pracownik nie ponosi odpowiedzialności z tytułu zaniżenia lub nieujawnienia przez płatnika podstawy opodatkowania czynności, o których mowa m.in. w art. 12 ustawy o PIT (stosunek pracy) – do wysokości zaliczki, do której pobrania jest zobowiązany płatnik.