Artykuł
Nierzetelne firmy nie znikną z przetargów
Certyfikacja nie będzie uniwersalnym remedium na poprawę kondycji rynku zamówień publicznych
Certyfikacja wykonawców zamówień publicznych z jednej strony ma poprawiać wiarygodność, lub raczej dawać większe nadzieje (bo przecież nie gwarancje) na rzetelność podmiotów, które takim certyfikatem miałyby dysponować, z drugiej zaś zmniejszać obciążenia biurokratyczne zarówno po stronie wykonawcy, jak i zamawiającego. To postulaty, pod którymi uczestnicy rynku zamówień publicznych zapewne podpiszą się bez wahania. Tyle że nadzieje te są nieuzasadnione.
Po raz pierwszy konkretny projekt polskich przepisów pojawił 28 lipca 2023 r. Okres wyborczy nie sprzyjał pracom legislacyjnym, ale te odżyły obecnie, czego wyrazem jest nowy projekt ustawy o certyfikacji wykonawców zamówień publicznych z 11 kwietnia 2024 r. (nr z wykazu: UC25).
Jakie są założenia…
Podstawy prawne stworzenia systemu certyfikacji wykonawców zamówień publicznych wynikają z przepisów unijnych dyrektyw. Przewidują one, że zamiast wielu dokumentów i oświadczeń, których zamawiający wymagają od wykonawców, w celu z jednej strony potwierdzenia braku podstaw wykluczenia, a z drugiej – spełniania warunków udziału w danym postępowaniu, składano by jeden dokument, czyli właśnie certyfikat. Miałby on być wydawany na określony czas przez publiczny (urzędowy) lub prywatny (lub publiczno-prywatny) podmiot spełniający określone wymogi właściwe dla jednostek certyfikujących.
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right