opinia
Służby w mętnym stawie, czyli o technikach operacyjnych
Polskie służby, zarówno te policyjne, jak i specjalne, powinny mieć dostęp do narzędzi, które tak jak osławiony system Pegasus umożliwiają instalację oprogramowania szpiegującego w systemach mobilnych. W czasach, gdy były prezydent Rosji i zastępca szefa Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew, mając na myśli Zachód (czytaj NATO), mówi, że „in hostem omnia licita” (łac. „przeciwko wrogowi wszystko jest dopuszczalne”), po prostu jest to konieczność.
Powinno to być jednak uzależnione od spełnienia wielu warunków. Po pierwsze z uwagi na to, że użycie oprogramowania tego typu oznacza głęboką ingerencję w sferę praw człowieka i wolności inwigilowanych osób, być może powinno to być ograniczone tylko do najgroźniejszych przestępstw, których katalog musi mieć charakter enumeratywny i zamknięty, obejmując szpiegostwo, terroryzm, dywersję (jeśli chodzi o sabotaż, to ścigany jest u nas jedynie sabotaż komputerowy), zagrożenia porządku konstytucyjnego państwa, jego integralności i nienaruszalności granic, a spośród przestępstw pospolitych zabójstwo i najgroźniejsze przypadki przestępczości zorganizowanej związanej np. z przemytem i produkcją narkotyków, handlem bronią i materiałami rozszczepialnymi. Można jeszcze ewentualnie się zastanowić nad korupcją na wielką skalę przy zamówieniach publicznych oraz tam, gdzie w grę wchodzi wydawanie decyzji administracyjnych bądź przyjmowanie korzyści materialnych przez przedstawicieli organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, czy wreszcie w związku z mechanizmami wyłudzeń zwrotu VAT, potocznie zwanymi karuzelami. To jednak wymagałoby już doprecyzowania, żeby nie stworzyć furtki umożliwiającej uprawnionym służbom sprowadzanie do tego mianownika spraw, które powinny być wyłączone spod kontroli operacyjnej przy użyciu ekstremalnie inwazyjnych metod.