oświata
Karta nauczyciela nie tylko chroni, lecz także szkodzi
Nowy rząd po wyborach parlamentarnych powinien w pierwszej kolejności zająć się m.in. ujednoliceniem przepisów Karty nauczyciela z kodeksem pracy. Z takim wnioskiem wychodzi nawet skład orzekający SN
Oświatowe związki zawodowe cały czas bronią Karty nauczyciela (KN) przed jakimikolwiek zmianami. Okazuje się jednak, że zawiera ona mniej korzystne regulacje w porównaniu z kodeksem pracy (k.p.). Sprawa jest na tyle poważna, że nawet sędziowie orzekający w Sądzie Najwyższym (SN) wskazują na potrzebę zmian pragmatyki zawodowej osób pracujących w placówkach oświatowych.
W ubiegłym tygodniu boleśnie przekonała się o tym jedna z nauczycielek, która jak się okazało, bezpodstawnie została zwolniona z pracy. Niestety zadośćuczynienie, m.in. z uwagi na zastosowanie przepisów Karty nauczyciela, jej nie przysługiwało. Zdaniem ekspertów i prawników ten przykład, ale też inne pokazują, że tuż po wyborach trzeba wrócić do prac nad nową Kartą nauczyciela. Wiele zawartych w niej przepisów nie przystaje do obecnej sytuacji prawnej, w tym regulacji zawartych w kodeksie pracy.
Krzywdzący awans
Przed tygodniem, 3 października, SN zajmował się sprawą nauczycielki zatrudnionej w zespole szkół w woj. wielkopolskim, która w związku z reorganizacją placówki została przeniesiona w stan nieczynny z powodu braku możliwości dalszego zatrudnienia (pisaliśmy o tym: „Wynagrodzenie za pozostawanie bez pracy nie dla nauczyciela mianowanego”, DGP 192/2023). Ten trwa sześć miesięcy, a po tym okresie, jeśli nauczyciel nie otrzyma propozycji zatrudnienia, jego stosunek pracy wygasa. Kobieta jednak skierowała sprawę do sądu, żądając przywrócenia do pracy i wskazując, że w jej przypadku, przenosząc ją w stan nieczynny, naruszono prawo. Po długiej batalii nauczycielka prawomocnym wyrokiem została przywrócona do pracy.