energetyka
Firmy w strachu, że nie wykażą odnawialnych źródeł
Rząd uważa, że producenci zielonej energii obchodzą przepisy o maksymalnych cenach prądu, sprzedając drożej gwarancje pochodzenia. Dlatego też przychody z tego tytułu mają być objęte 97-proc. podatkiem
Podczas sejmowych prac nad nowelizacją ustawy – Prawo energetyczne i ustawy o odnawialnych źródłach energii (druk nr 3237) Ministerstwo Klimatu i Środowiska niespodziewanie zgłosiło autopoprawkę, która wprawiła w konsternację branżę energetyczną. Chodzi o tzw. gwarancje pochodzenia. Producenci osobno sprzedają energię, a osobno te gwarancje. Są one rodzajem świadectwa potwierdzającego, że energia pochodzi ze źródeł odnawialnych (OZE). Firmy energochłonne potrzebują tych gwarancji choćby po to, by dostać z budżetu rekompensaty (trzeba wykazać, że co najmniej 30 proc. zużycia objętego rekompensatami pochodzi z OZE). Jest i inny powód – klienci polskich eksporterów, zwłaszcza z krajów UE, zwracają uwagę na ślad węglowy, jaki wytwarza dany produkt. Bez tych gwarancji firmy stracą więc odbiorców.