Rozwiązanie umowy to nie klęska żywiołowa
Zerwanie kontraktu z dotychczasowym wykonawcą, a nawet ryzyko utraty części unijnego dofinansowania nie uzasadniają udzielenia kolejnego zamówienia z wolnej ręki
Duże i skomplikowane inwestycje w zasadzie zawsze wiążą się z ryzykiem wystąpienia tarć po obydwu stronach kontraktu. Czasem są one na tyle duże, że prowadzą do rozwiązania umowy. Naturalnym odruchem zamawiającego jest wówczas chęć jak najszybszego znalezienia kolejnego wykonawcy. Jak pokazuje jednak opublikowany ostatnio wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie, droga na skróty i udzielenie zamówienia z wolnej ręki może oznaczać złamanie prawa.
„Nie może uzasadniać zastosowania trybu z wolnej ręki sama okoliczność upływu terminu na sfinansowanie inwestycji czy ryzyko utraty finansowania. Co prawda ocena, czy mamy do czynienia z nieprzewidywalnością sytuacji, powinna być dokonywana każdorazowo z uwzględnieniem okoliczności konkretnej sprawy, niemniej jednak rozwiązanie umowy (niezależnie od okoliczności, w jakich do niego doszło) do takich okoliczności nie należy” - podkreślono w uzasadnieniu tego rozstrzygnięcia.