Kompostowe wąskie gardło utrudnia gminom prawidłowy recykling
Trudno im osiągnąć odpowiednie jego poziomy, bo instalacje, do których oddają zielone i kuchenne resztki, nie mogą uznać, że przestają być one odpadem. Brakuje im do tego ministerialnych certyfikatów, na które czeka się latami
Od 2021 r. do poziomów recyklingu nie wlicza się wszystkiego, co wjechało do zakładu przetwarzania na tzw. bramie, ale to, co rzeczywiście zostało do recyklingu lub ponownego użycia przekazane. A odpady zielone i resztki kuchenne stanowią największy wagowo odsetek śmieci selektywnie odbieranych od mieszkańców. I żeby uznać taki kompost za recykling, musi być on wytworzony w instalacji, która ma swoisty certyfikat, czyli pozwolenie ministra rolnictwa na wprowadzenie do obrotu nawozu organicznego lub organicznego środka poprawiającego właściwości gleby. - Wciąż stosunkowo niewiele instalacji przetwarzających odpady komunalne posiada do tego stosowne uprawnienia . Jeszcze mniej ma odpowiednią wydajność i zapas, żeby przyjmować odpady bio z innych gmin - mówi dr Jacek Pietrzyk z firmy Deloitte. Nie ma wątpliwości, że bez rozwiązania kwestii przetwarzania odpadów ogrodowych i kuchennych nie da się właściwych poziomów recyklingu osiągnąć.
Tymczasem stanowisko resortu środowiska jest jasne. „Kompost wytworzony w wyniku przetworzenia odpadów do czasu uzyskania pozwolenia ministra właściwego do spraw rolnictwa na wprowadzenie do obrotu nawozu lub środka poprawiającego właściwości gleby pozostaje odpadem i podlega pod przepisy ustawy z 14 grudnia 2012 r. o odpadach” - czytamy w odpowiedzi udzielonej na pytanie DGP.