Bliski koniec dowolności w umowach rezerwacyjnych zawieranych z nabywcami lokali mieszkalnych
Nowa ustawa deweloperska nakazuje sporządzać ją w formie pisemnej, w przeciwnym razie będzie nieważna. Taki sam skutek może wywołać brak określonych elementów w jej treści
Atrakcyjne inwestycje deweloperów zwykle cieszą się wielkim zainteresowaniem, tymczasem wielu nabywców jest zmuszonych finansować zakup lokalu na kredyt. A ponieważ potrzebują oni czasu na jego zaciągnięcie w banku, stąd w praktyce doprowadziło to do wypracowania na rynku modelu rezerwowania nieruchomości. Przeważnie wiąże się to z zawarciem umowy oraz wniesieniem przez zainteresowanego nabyciem nieruchomości dodatkowej opłaty rezerwacyjnej, stanowiącej określony procent ceny lokalu.
Pomimo rynkowej popularności opisanego mechanizmu dotychczas była to umowa nienazwana, której pojęcie i warunki nie były uregulowane w ustawie albo innym akcie prawnym. Działano zasadniczo w oparciu o luźną regułę „swobody umów” polskiego prawa cywilnego (art. 353[1] k.c.), zgodnie z którą strony zawierające umowę mogą ułożyć stosunek prawny dowolnie - według ich własnego uznania - o ile tylko ostatecznie treść lub cel ich uzgodnień nie sprzeciwiają się właściwości (naturze) stosunku prawnego, przepisom prawa, ani też „zasadom współżycia społecznego”. Mówiąc prościej: to, co nie było zakazane - uznawano za dozwolone.