Artykuł
Obostrzenia odwołane, ale zagrożenia pozostają
Zniesienie restrykcji covidowych nie wywoła rewolucji w firmach, bo w kwestii ograniczenia ryzyka zakażeń w praktyce były zdane na siebie. Ale trudniej będzie im uzasadniać wdrożone samodzielnie obostrzenia
Na czas pandemii zatrudniający z własnej inicjatywy wprowadzali rozwiązania, które miały zapobiegać rozprzestrzenianiu się zakażeń w miejscach pracy, np. przeprowadzali badanie temperatury przed wejściem na teren zakładu, oferowali testy diagnostyczne w kierunku SARS-CoV-2, dzielili pracowników na zespoły lub przenosili ich na inne stanowiska (w zależności od zagrożeń). Powoływali się na obowiązek zapewnienia bezpiecznych i higienicznych warunków pracy. Nie mieli innego wyjścia, bo w praktyce rząd nie wprowadził twardych podstaw prawnych do stosowania obostrzeń w miejscach pracy, poza wymogiem odstępów (1,5 m) między stanowiskami i noszeniem maseczek (spektakularną klapą zakończyła się też próba uchwalenia ustawy, która miała dać prawo przedsiębiorcom do informacji o zaszczepieniu pracowników). W rezultacie odwołanie obostrzeń covidowych obowiązujących w przestrzeni publicznej nie wpłynie w sposób rewolucyjny na warunki wykonywania pracy. Firmy nie muszą nagle np. demontować przegród między stanowiskami, bo pandemia wciąż trwa. Powinny jednak pamiętać, że trudniej będzie im teraz uzasadniać stosowanie obostrzeń, w szczególności tych bardziej inwazyjnych (jeśli pracownik będzie odmawiał ich stosowania, to ma większe szanse na wygraną w razie sporu sądowego).
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right