Pakt Uczciwości, czyli przetarg pod społeczną kontrolą
Grzegorz Makowski, Marcin Waszak: Obecność zewnętrznych obserwatorów przy przetargu i realizacji inwestycji pozwala dostrzec problemy, które nie zawsze są widoczne dla praktyków od lat obecnych na rynku zamówień publicznych
Po sześciu latach zakończył się projekt pilotażowy Pakt Uczciwości, w którym po raz pierwszy organizacja pozarządowa obserwowała praktycznie od wewnątrz nie tylko udzielenie zamówienia, lecz także realizację inwestycji. Czym był ten projekt i skąd się wziął pomysł na niego?
Grzegorz Makowski: Idea paktów uczciwości narodziła się w latach 90. ubiegłego wieku. To narzędzie wymyślone przez Transparency International, służące monitorowaniu wydatków publicznych w państwach, w których nie było systemów zamówień publicznych. Jego sednem jest włączanie obywateli w proces udzielania zamówień publicznych w roli obserwatorów. Założenie było proste. Jeśli dzięki takiemu obywatelskiemu monitoringowi uda się ochronić choćby jedno konkretne zamówienie przed nadużyciami i korupcją, będzie to dobra praktyka, która pokaże decydentom i społeczeństwu, że pieniądze publiczne mogą być wydawane przejrzyście i racjonalnie, że można w ten sposób chronić kolejne przetargi, a nawet doprowadzić do zmian systemowych, na przykład przyjęcia przepisów o zamówieniach publicznych. Paktami zainteresowała się Komisja Europejska, traktując je jako rodzaj dodatkowej kontroli nad funduszami europejskimi. Tak zainicjowano pilotaż paktów w Europie, do którego wybrano 11 państw i kilkadziesiąt rozmaitych przetargów. W Polsce do roli obserwatora zgłosiła się tylko Fundacja Batorego i została zaakceptowana przez komisję.