Artykuł
Prawo drogowe zjeżdża z manowców
Nie będzie 30 tys. grzywny za błahostki, przepisy o recydywie będą klarowne i racjonalniejsze, a kary za przekroczenie prędkości bardziej proporcjonalne. Sejm poprawia część absurdów, na które wskazywał DGP
Prace nad nowelizacją prawa o ruchu drogowym, kodeksu wykroczeń czy nawet kodeksu postępowania cywilnego, która ma zaowocować poprawą bezpieczeństwa na drogach i złagodzić skutki wypadków, wkraczają w decydującą fazę. Podczas ubiegłotygodniowego posiedzenia podkomisji powołanej do rozpatrzenia projektu przegłosowano wiele zmian, które naprawiają nieprzemyślane, a miejscami groźne przepisy.
Chodzi m.in. o podwyższenie maksymalnej grzywny, jaką można nałożyć za wykroczenie w postępowaniu sądowym, z 5 do 30 tys. zł. Według wniesionego do Sejmu projektu ta nowa granica miała objąć wykroczenia opisane w rozdziale XI k.w. Tylko że zawiera on przepisy dotyczące czynów zarówno przeciwko bezpieczeństwu, jak i porządkowi w komunikacji. W efekcie wszędzie tam, gdzie przepis szczególny z tego rozdziału nie przewiduje innej maksymalnej sankcji, górną granicę stanowiłoby właśnie 30 tys. zł. Gdy o tym napisaliśmy, Ministerstwo Infrastruktury zarzuciło nam podanie nieprawdy, wskazując, że obostrzenie obejmie tylko najbardziej drastyczne wykroczenia, wpływające na ryzyko utraty zdrowia lub życia. Nie potrafiło jednak wskazać przepisu, z którego miałoby to wynikać.