Artykuł
Po prostej spółce akcyjnej pozostanie zombie. Przez (nie)prostą upadłość
PSA może mieć problem z jej ogłoszeniem, jeżeli nie będzie z czego zaspokoić roszczeń. A wszystko z powodu zalet związanych z niskimi wymogami kapitałowymi: 1 zł na start oraz nieuchwytne z punktu widzenia wierzycieli aktywa, tj. praca, usługi czy know-how
Od kilku tygodni w polskim systemie prawnym funkcjonuje nowa forma prowadzenia działalności: prosta spółka akcyjna (PSA). Jak wyjaśniono w uzasadnieniu do wprowadzającej ją nowelizacji przepisów kodeksu spółek handlowych, PSA została m.in. stworzona po to, by wyjść naprzeciwko oczekiwaniom technologicznych start-upów, a więc podmiotów, które w praktyce nie mają dużego kapitału, za to mają dużo pomysłów i potrzebują prostej i elastycznej formuły dla prowadzenia działalności. Dlatego m.in. ustawodawca zezwolił, by minimalny kapitał w PSA wyniósł tylko 1 zł. Jako wkład do spółki - co jest absolutną nowością - akcjonariusze mogą wnieść również swoją pracę i usługi (i objąć za to akcje). Wniesienie deklarowanych wkładów pieniężnych będzie zaś mogło się odbyć nawet w ciągu trzech lat. Zarejestrowanie podmiotu z kolei może się odbyć w jeden dzień, bez udziału notariusza. Jeśli dodać do tego, że akcjonariusze nie ponoszą odpowiedzialności za zobowiązania spółki, a wycofanie kapitału jest stosunkowo proste, to można byłoby rzec: forma doskonała.
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right