Artykuł
Spółdzielniom grozi anarchia
Andrzej Ceglarski: Walne zgromadzenia będą się zajmowały powoływaniem i odwoływaniem prezesów, a prezesi „kupowaniem głosów”, oczywiście w przenośni. Ale od tego będzie zależało ich być albo nie być. Taka zmiana całkowicie zdezorganizuje działalność spółdzielni
fot. Materiały prasowe
Andrzej Ceglarski, adwokat, wykładowca, ekspert prawny instytucji i organizacji pozarządowych, zajmuje się obsługą prawną spółdzielni
W upublicznionym w maju przez Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii projekcie nowelizacji m.in. ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych znalazła się propozycja, by walne zgromadzenia w niektórych sytuacjach można było zastępować zebraniami przedstawicieli. Takie rozwiązanie ma być receptą na niską frekwencję. Czy ma ono w ogóle sens, skoro uchwały podejmowane podczas walnych zgromadzeń są ważne niezależnie od tego, ile osób się na nich pojawi?
O ile do wielu rozwiązań proponowanych w nowelizacjach prawa spółdzielczego odnosiłem się krytycznie, o tyle tę oceniam co do zasady pozytywnie. Uważam, że jest po pierwsze zgodna z duchem spółdzielczości, a po drugie - uwzględnia dotychczasowe doświadczenie. Trzeba podkreślić, że to, czy zebrania przedstawicieli będą funkcjonować w danej spółdzielni, zależy od jej członków. To oni są najwyższą władzą, która będzie uprawniona do zmiany statutu, a właśnie z niego będzie wynikać, czy walne zgromadzenie zostanie w
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right