Data publikacji: 03.01.2006
Ochrona przed spamem
Czy podanie adresu emailowego oznacza zgodę na otrzymanie spamu? Czy można otrzymać grzywnę za przesyłanie spamu?
dr Krystyna Kowalik-Bańczyk
Europejska Wyższa Szkoła Prawa i Administracji,
Centrum Europejskie Uniwersytetu Warszawskiego
Możliwości komunikacji międzyludzkiej spowodowane rozwojem łączności elektronicznej nie wymagają szczególnego komentarza. Korzystanie z poczty elektronicznej, sms-ów i innych form elektronicznego przekazywania informacji jest na porządku dziennym dla większości Europejczyków. To niewątpliwe ułatwienie porozumiewania bywa jednak nadużywane, często łącząc się z ingerencją w sferę prywatności. Jedną z takich form nadużywania komunikacji elektronicznej jest przekazywanie niechcianych informacji, najczęściej o charakterze handlowym. Poza naruszaniem prywatności, informacje te stwarzają zagrożenie dla urządzeń odbiorczych adresata, ponieważ mogą zablokować urządzenie lub zawierać wirusy.
Zjawisko przekazywania niechcianych informacji jest potocznie określane jako spam bądź spamming.
Pojęcie spamu
Sama nazwa pochodzi ze skeczu w brytyjskim programie „Latający cyrk Mounty Pythona”, w którym goście pojawiający się w restauracji nie mogą zamówić żadnego dania bez mielonki o nazwie spam1. Wykorzystanie tej nazwy ma zobrazować to, że odbiorca wraz z tym czego chce, dostaje coś, czego nie zamawiał i co niekoniecznie mu odpowiada (na ogół raczej nie), bez możliwości odmowy2.
Spam jako taki nie jest zdefiniowany w żadnym ze wspólnotowych aktów prawnych. W doktrynie jest najczęściej określany jako zjawisko polegające na wysyłaniu maili zawierających treści reklamowe, przy braku zgody adresata na otrzymywanie tego typu komunikatów3. Obecnie można również spotkać się z nazwą spam na określenie wszelkiego przekazywania niezamawianych informacji w formie elektronicznej, które trafiają do zindywidualizowanego odbiorcy4, jak na przykład wysyłanie niechcianych wiadomości na telefony komórkowe.
Wzrost otrzymywania spamu
Według danych podawanych przez Komisję Europejską, osiągnął w 2004 r. niepokojące rozmiary, ponieważ stanowi wewnątrz Unii Europejskiej około 50 proc. wszystkich otrzymywanych wiadomości emailowych. Niskie koszty generowania takich wiadomości powodują, że ich wytwórcy mogą w prosty sposób „zalewać sieć”, bez żadnych poważniejszych konsekwencji finansowych, nie mówiąc o tym, że nadawcy mogą zachować anonimowość.