służba cywilna
Urzędnicy przebrani za ekspertów wciąż mają się dobrze
W urzędach nadal pracuje wielu ekspertów i administratorów, którzy wykonują zadania urzędnicze, a zostali zatrudnieni przez poprzednią władzę poza otwartym naborem
Najwyższa Izba Kontroli (NIK) w 2023 r. wykryła w administracji rządowej 1,5 tys. „ekspertów”, którzy zostali zatrudnieni z pominięciem konkursów. Nowa władza miała zrobić z tym porządek. Ale po roku od wygrania wyborów przez obecną ekipę rządzącą osoby na tych stanowiskach mają się dobrze.
Dualizm zatrudnienia
W niemal każdym urzędzie administracji rządowej, m.in. ministerstwach, urzędach wojewódzkich i innych instytucjach, zatrudnianie przebiega na dwa sposoby. Co do zasady osoby, które zajmują się pracą biurową, powinny przejść otwarty i konkurencyjny nabór, którego procedura jest określona w ustawie z 21 listopada 2008 r. o służbie cywilnej (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 409). Osoby, które są zatrudniane na tej podstawie, są nazywane „mnożnikowcami”. Powód? W umowie jest wskazany wskaźnik mnożony przez kwotę bazową. Z kolei do osób zatrudnionych w tych samych urzędach, ale na stanowiskach pomocniczych, technicznych, obsługowych, mają zastosowanie przepisy ustawy z 16 września 1982 r. o pracownikach urzędów państwowych (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1917). Te osoby nie przechodzą konkursów i są nazywane „pracownikami niemnożnikowymi”. W ich umowach o pracę jest bowiem wpisana kwota brutto wynagrodzenia, a nie mnożnik kwoty bazowej.