Artykuł
Czy ktoś był agentem SB, rozstrzygnie… prezes UODO
NSA mówi tak: Gdyby przyjąć, że RODO co do zasady się nie stosuje do przetwarzania danych przez IPN, to te dane nie byłyby w ogóle objęte publicznoprawną ochroną danych osobowych, a to jest sytuacja nie do zaakceptowania
Przyzwyczailiśmy się już do obecności RODO – ogólnego rozporządzenia o ochronie danych osobowych – w niemal każdej dziedzinie życia. Od sądu przez każdą info linię, szkołę i przedszkole, po kościoły, wszędzie napotykamy lepiej lub gorzej wdrożone przepisy o ochronie danych osobowych. Ale pomysł, by to prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych rozstrzygał o tym, kto pełnił służbę, pracował lub był współpracownikiem organów bezpieczeństwa państwa, jawi się jako tak surrealistyczny, że prawie niemożliwy. Prawie…
Prawo wspólnotowe i krajowe
Instytut Pamięci Narodowej to w gruncie rzeczy wielka baza danych osobowych – o osobach represjonowanych, ofiarach zbrodni nazistowskich i komunistycznych, a także pełniących służbę, pracujących lub współpracujących z organami bezpieczeństwa państwa itd. Myliłby się jednak ten, kto twierdziłby, że niejako automatycznie ta baza danych podlega przepisom RODO – aktu prawa wspólnotowego przyjętego przez organy UE. Unia Europejska, w przeciwieństwie do polskiego parlamentu, nie ma kompetencji do stanowienia prawa we wszystkich dziedzinach życia. Prawo unijne może być przyjmowane i dotyczyć wyłącznie takiego zakresu, w jakim istnieje tzw. podstawa traktatowa dla przyjmowania aktów prawa europejskiego. Zostało to bardzo mocno podkreślone w Traktacie o Unii Europejskiej, który w art. 4 ust. 1 i art. 5 wskazuje, że UE może podejmować tylko takie działania, do których została wyraźnie upoważniona przez państwa członkowskie. Co to oznacza w praktyce? Że prawo unijne działa tam, gdzie go chcemy i gdzie pozwoliliśmy, by działało.
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right
-
keyboard_arrow_right